Przedsiębiorca z Hrubieszowa w lubelskiem, oskarżony o brutalne zabicie psa i ranienie dwóch innych, będzie miał ponowny proces. Sąd Najwyższy uznał, że sądowi pierwszej instancji, który warunkowo umorzył sprawę, "umknął duch ustawy o ochronie zwierząt". Prokuratura oskarżyła hotelarza i myśliwego Józefa W. o to, że w lutym 2010 r. ze szczególnym okrucieństwem zastrzelił z własnej broni myśliwskiej owczarka niemieckiego należącego do sąsiada i usiłował zabić dwa inne. Groziła mu za to kara do 2 lat więzienia.

Sąd Rejonowy w Hrubieszowie, który próbował prowadzić proces w tej sprawie, wobec notorycznego niestawiania się stron na rozprawach, zdecydował się wydać wyrok na posiedzeniu zamkniętym. Postępowanie wobec biznesmena warunkowo umorzono na dwa lata, nakazano mu też wpłacenie 2 tys. zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce. Takie rozstrzygnięcie wydano na wniosek obrony i za zgodą prokuratury, nikt więc nie odwoływał się od wyroku, który uprawomocnił się w lutym 2011 r.

Na wniesienie kasacji od tego orzeczenia zdecydowała się jednak prokuratura generalna. Według niej, sąd pierwszej instancji i prokurator zbagatelizowali zdarzenie.

Sąd Najwyższy zgodził się z oceną zaprezentowaną w kasacji Prokuratora Generalnego i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia Sądowi Rejonowemu w Hrubieszowie. W ustnym uzasadnieniu wyroku SN podkreślił, że brak wyjaśnienia okoliczności sprawy nie pozwalał ocenić stopnia winy oskarżonego i społecznej szkodliwości czynu.

Sędzia Andrzej Stępka, który był sprawozdawcą w tej sprawie, zwrócił uwagę, że hrubieszowskiemu sądowi "umknął duch ustawy o ochronie zwierząt", która stanowi, że zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą, a człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.