Uniewinnieniem zakończyła się po 10 latach sprawa Krzysztofa Lichego, kierowcy karetki pogotowia z Bielska-Białej, który jadąc na sygnale, zderzył się z samochodem osobowym. Kierowca auta nie ustąpił mu pierwszeństwa. W wypadku zginęły 3 osoby, a 2 były ciężko ranne.

Sąd Najwyższy oddalił kasację bielskiej prokuratury i uznał, że sądy, uniewinniając kierowcę karetki, postąpiły zgodnie z prawem. Decyzja SN jest ostateczna. Krzysztof Lichy nie krył satysfakcji z tego rozstrzygnięcia. Już jedenasty rok żyłem z tą traumą- powiedział po rozprawie.

Do wypadku doszło 3 marca 2001 r. Krzysztof Lichy prowadził karetkę pogotowia. Jechał na sygnale z Bielska Białej do Cieszyna. Ustalono, że karetka poruszała się z prędkością 90 km/h. Dojeżdżając do skrzyżowania, zwolniła o 20 km/h i wjechała na nie jako pojazd uprzywilejowany, na czerwonym świetle.

Tam karetka zderzyła się z fiatem punto, który wjechał na skrzyżowaniu mimo że powinien ustąpić pierwszeństwa. Kierowca karetki został oskarżony o naruszenie zasad bezpieczeństwa ruchu i nieumyślne spowodowanie wypadku. Według prokuratury powinien był zachować szczególną ostrożność i dostosować prędkość do sytuacji na drodze.

Po rozprawie uniewinniony dziękował za wsparcie rodzinie i wszystkim, którzy okazali mu pomoc. Także bielskiemu pogotowiu, gdzie - mimo sprawy karnej - pracuje do dziś. Szefowie okazali mi zaufanie, a ja wiedziałem, że jeśli będę skazany, to będę musiał odejść z pracy. Cieszę się, że mogłem udowodnić swoją niewinność - dodał.