Dwa wojskowe śmigłowce z prokuratorami i agentami Centralnego Biura Antykorupcyjnego na pokładzie wystartowały z Warszawy w lipcu ubiegłego roku, aby schwytać Ryszarda Krauzego – donosi dziennik.pl. Decyzję miał wydać ówczesny minister obrony, Aleksander Szczygło. Krauze miał być zatrzymany w związku z aferą gruntową w Ministerstwie Rolnictwa.

Śmigłowce musiały zawrócić, bo jeden ze świadków nie obciążył w swoich zeznaniach Krauzego, tak jak oczekiwali tego śledczy.

31 sierpnia prokuratura ujawniła podsłuchy rozmów, obciążające Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla. Mają oni zarzuty m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauzem 5 lipca br. w hotelu "Marriott" i wzajemnego nakłaniania się do fałszywych zeznań. Nie zarzucono im zdrady tajemnicy co do samej akcji CBA. Kaczmarek mówi, że nie był źródłem tego przecieku i zapewnia, że nie łączy go żaden układ z Krauzem. Nie ujawnia jednak, dlaczego ukrywał spotkanie z nim w hotelu.