„W Polsce jest 116 tys. myśliwych. Nie muszą przechodzić badań lekarskich. Mogą mieć nawet słaby wzrok. Rocznie zabijają przez przypadek kilka osób” – pisze „Gazeta Wyborcza”. „Myśliwski sztucer ma pięć razy większą siłę rażenia niż kałasznikow. Kula rozszarpuje narządy wewnętrzne i nie daje szans postrzelonemu” - podkreśla.

"Myśliwym może zostać każdy, kto skończy 18 lat, jest Polakiem i posiada pozwolenie na broń myśliwską, które wydaje policja. To tam są najważniejsze  testy: badania psychologiczne i lekarskie - sprawdzany jest m.in. wzrok i słuch. Z tym pozwoleniem można zapisać się do koła łowieckiego i przejść tzw. Staż kandydacki, który trwa od roku do trzech lat. Po tym jeszcze kilkumiesięczne kursy, które kończą się egzaminem z wiedzy o łowiectwie, i test umiejętności strzeleckich. Na to trzeba wydać ok. 1 tys. złotych" - pisze "Gazeta Wyborcza". "Myśliwego dyskwalifikują wszystkie umyślne i nieumyślne przypadki użycia broni i postrzelenia ludzi, za które zostanie skazany prawomocnym wyrokiem. Uprawnienia traci także za zabójstwo, nawet jeśli do jego popełnienia nie użył broni myśliwskiej. Nie może polować też osoba skazana za jedno z 19 przestępstw wymienionych wprawie łowieckim. To m.in. kłusownictwo, strzelanie w odległości mniejszej niż 100 m od zabudowań i 500m od "miejsca zebrań publicznych", niszczenie gniazd i legowisk, polowanie bez uprawnień i wczasie ochronnym" - wyjaśnia dziennik.

We wtorkowej "Wyborczej" także:

- Zemsta gangstera "Kanady"

- Pisarze oskarżają Amazon

- Senior w długach