We wtorek w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga odbyła się kolejna rozprawa przeciwko Tomaszowi J., który jest oskarżony o pobicie Roberta Brylewskiego i przyczynienie się do jego śmierci. Podczas rozprawy wysłuchani zostali m.in. biegli z zakresu psychiatrii i psychologii.

W trakcie wtorkowej rozprawy odbyła się transmisja na żywo z dwójką biegłych z Sądu Okręgowego w Szczecinie - lekarzem psychiatrą dr. Rafałem Olszewskim oraz z psycholog Anną Ignaczak, którzy przygotowali zbiorczą opinię psychologiczną Tomasza J.

Opiniowany nie był w stanie psychozy podczas zdarzenia - mówił doktor Rafał Olszewski, który dodał, że "należy wykluczyć, że zachowanie opiniowanego było spowodowane urojeniem". Biegły psychiatra wskazał też, że "opiniowany podczas badania nie twierdził, że jedzie do matki, tylko na swoją starą dzielnicę w celu odwiedzenia znajomych".

Według lekarza, zachowanie Tomasza J., który miał słyszeć "głosy matki wołającej o pomoc" były spowodowane "upojeniem prostym".

Do sprawy odniosła się też biegła psycholog Anna Ignaczak, która stwierdziła, że po przeanalizowaniu akt i linii życia opiniowanego nie stwierdziła u niego podwyższonego poziomu agresji.

Podczas wtorkowej rozprawy wysłuchany został także biegły specjalista medycyny sądowej dr Mieszko Olczak, który opracował opinię dotyczącą obrażeń pokrzywdzonego.

Według Olczaka powodem zgonu Roberta Brylewskiego były "związki przyczynowo-skutkowe". Podczas analizy akt sprawy stan (Brylewskiego - PAP) się poprawiał, ale pokrzywdzony nie był osobą która mogła samodzielnie funkcjonować -  powiedział przed sądem biegły.

Osoby po urazach głowy w ciężkim stanie immunologicznym narażone są na częste, różne infekcje. Należy podkreślić, że takie osoby wymagają bardzo starannej, żmudnej obserwacji - tłumaczył Olczak.

Wskazał też, że u Brylewskiego doszło do "zapalenia ośrodka układu nerwowego" oraz do "zapalenia w płucach, które wskazuje na zapalenie bakteryjne".

Następną rozprawę zaplanowano na 30 września.

Pobicie Roberta Brylewskiego

Sprawa Tomasza J., oskarżonego o pobicie Roberta Brylewskiego i przyczynienie się do jego śmierci w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga rozpoczęła się w na początku kwietnia 2019.

Prokurator zarzucił J., że 28 stycznia 2018 roku "działając w zamiarze bezpośrednim" doprowadził do spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Roberta Brylewskiego, zadał mu liczne ciosy nogami i rękami. W wyniku tych obrażeń muzyk zmarł 3 czerwca 2018 roku. Oskarżony odpowiada także za to, że próbując się dostać do mieszkania przy ulicy Targowej kierował groźby karalne do 16-letniego syna partnerki Brylewskiego.

Tomasz J., 42-letni kierownik sklepu z Serocka nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że w nocy 28 stycznia ubiegłego roku pił alkohol w barze na Śródmieściu. Podczas jednego z przesłuchań dodał, że umówił się w hotelu na całą noc z prostytutką, która mogła dosypać mu czegoś do drinka. Mężczyzna powiedział, że stracił przytomność. Nie pamiętał także w jaki sposób opuścił hotel. Wyjaśnił, że zamówił taksówkę i pojechał pod kamienicę przy ulicy Targowej, gdzie kiedyś mieszkał razem z rodzicami. Na klatce schodowej budynku miał zostać napadnięty przez 4 osoby, włącznie z Brylewskim. Mężczyzna myślał, że napastnicy dostali się do mieszkania jego rodziców.

Oskarżony uważa, że mógł zostać odurzony. Twierdzi, że mimo jego próśb nie pobrano mu krwi do badania. Natomiast badanie alkomatem wykazało 1,3 promila alkoholu w organizmie.

Biegli psychiatrzy stwierdzili, że mężczyzna w chwili zdarzenia miał ograniczoną poczytalność ze względu na wypity wcześniej alkohol, ale nie ma przeciwskazań, by odpowiadał przed sądem.

Tomaszowi J. za śmiertelne pobicie Roberta Brylewskiego grozi od 5 lat więzienia do dożywocia.

Urodzony w 1961 r. Robert Brylewski był wokalistą, gitarzystą, kompozytorem i autorem tekstów. Od lat 70. współtworzył lub brał udział w kilkunastu projektach muzycznych, z którymi wydał łącznie kilkadziesiąt płyt. Współtworzył m.in. legendarną "Brygadę Kryzys". Bliski był mu nie tylko punk rock, ale także reggae i muzyka elektroniczna.