Dwaj 19-latkowie wypadli z pociągu relacji Katowice - Kostrzyn nad Odrą, wiozącego ludzi na XIII Przystanek Woodstock. Mimo reanimacji jeden z nich zmarł, drugi w ciężkim stanie trafił do szpitala w Brzegu. Według wstępnych ustaleń policji, był to nieszczęśliwy wypadek.

Życiu rannego nie zagraża niebezpieczeństwo - poinformował podinspektor Jarosław Dryszcz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

19-latkowie - mieszkańcy województwa opolskiego - jechali specjalnym pociągiem na „Przystanek Woodstock”. Kilka kilometrów za Brzegiem wypadli z pociągu przez drzwi na kamienisty nasyp kolejowy na łuku drogi, w pobliżu ogródków działkowych.

Pasażerowie zatrzymali pociąg i zaalarmowali konduktorów, a ci wezwali pomoc. Reanimacja jednego z 19-latków nie przyniosła rezultatu. Drugi z poważnymi obrażeniami, ale przytomny, trafił do szpitala.

Pociąg dojechał do stacji Lipki, potem został zawrócony do Brzegu i ustawiony na bocznicy. Tam, w wydzielonym wagonie oraz policyjnych samochodach ponad 30 policjantów przesłuchiwało ok. 200 pasażerów pociągu.

Chodziło o to, żeby jak najszybciej pociąg mógł ruszyć w dalszą trasę. Teraz trzeba przeanalizować ten obszerny materiał. Kluczowe dla sprawy będzie przesłuchanie rannego nastolatka. Na razie nie było to możliwe ze względu na jego stan zdrowia. Wstępne ustalenia kierują nas jednak raczej w stronę nieszczęśliwego wypadku - powiedział Dryszcz.

Chłopcy prawdopodobnie podróżowali w niewielkiej grupie. W pociągu nie doszło do bójki - ustaliła policja. Rannemu nastolatkowi pobrano krew do badań pod kątem obecności alkoholu.