Nie ma śladów walki ani zewnętrznych obrażeń na ciałach trzech osób, znalezionych wczoraj w mieszkaniu w wielkopolskim Gostyniu. Ostatecznych odpowiedzi na pytanie o przyczyny śmierci dziesięciomiesięcznego dziecka i matki nie dały również oględziny, dlatego jutro przeprowadzone zostaną sekcje zwłok. Według wstępnej oceny biegłej, 23-letnia kobieta mogła zginąć pierwsza. Wiele wskazuje na to, że mężczyzna zabił kobietę i niemowlę, a później się powiesił. Reporter RMF FM Adam Górczewski usłyszał jednak od prokuratorów, że są w tej sprawie pewne wątpliwości.

Po pierwsze, brak śladów wskazujących na przyczyny śmierci nie pozwala wykluczyć, że dziecko i jego matka lub nawet oboje zmarli z przyczyn naturalnych. Stąd konieczność przeprowadzenia sekcji zwłok.

Według wstępnej oceny biegłej, obecnej na miejscu zbrodni, 23-letnia kobieta mogła zginąć pierwsza. Nie żyła, jak podaje biegła, od 4-5 dni, natomiast dziecko i mężczyzna od co najmniej dwóch dni.

Ten czas podawany prze biegłą, może ulec zmianie nawet o dobę lub dwie. Biegła nie była w stanie powiedzieć, nawet hipotetycznie, co mogło być bezpośrednią przyczyną zgonu, właśnie z uwagi na brak jakichkolwiek śladów obrażeń zewnętrznych - mówi prokurator Magdalena Mazur-Prus.

Rozpylona pianka montażowa

Zagadkowa jest obecność w mieszkaniu rozpylonej pianki montażowej.

Rozpylenie pianki w lodówce, w pralce - to jest bardzo dziwne miejsce. I to jest w tej sprawie bardzo zastanawiające - podkreśliła prok. Magdalena Mazur-Prus. Urządzenie, z którego pianka została rozpylona, zostało zabezpieczone, więc jeżeli są tam ślady linii papilarnych, będziemy mogli ustalić, do kogo należą. To też w pewnym stopniu wyjaśni, kto mógł to zrobić. Natomiast dlaczego - nie wiem, czy na to pytanie znajdziemy odpowiedź - przyznała.

Prokurator ujawniła również, że listy pozostawione przez mężczyznę mają charakter pożegnalny, ale nie wyjaśniają ani przyczyn, ani przebiegu wydarzeń w mieszkaniu.

We wtorek policjanci odnaleźli w mieszkaniu na jednym z gostyńskich osiedli zwłoki trzech osób: 23-letniej Katarzyny Ś., 10-miesięcznego chłopca oraz 27-letniego Łukasza K.

(e/łł)