Nowosądecki sąd utrzymał trzymiesięczny areszt dla Marka H., podejrzanego o udzielanie usług medycznych bez uprawnień i sprawstwo kierownicze nieumyślnego spowodowania śmierci półrocznej Magdy z Brzeznej. "Przesłanki do zastosowania tymczasowego aresztowania nadal zachodzą" – mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu sędzia Bogdan Kijak.

Prokuratura uzasadniała wniosek o areszt obawą matactwa oraz ukrywania się podejrzanego. Wskazywała także na to, że w przypadku pozostawania na wolności Marek H. może ponownie dopuścić się przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu.
 
Dziewczynka z Brzeznej k. Nowego Sącza zmarła z wygłodzenia w połowie kwietnia. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci dziecka było całkowite zaniedbanie i niedożywienie. Jej rodzice usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Zostali aresztowani.

Początkowo rodzice skorzystali z prawa do odmowy wyjaśnień. W ponownym przesłuchaniu matka przyznała, że w leczeniu córki razem z mężem korzystali z usług znachora. Dziewczynka była żywiona "niestandardowo", np. kozim mlekiem rozpuszczonym w wodzie. Podobne zeznania złożył również ojciec dziecka. Oboje potwierdzili kontakty z H. w sprawie tzw. leczenia Magdy.

W połowie zeszłego tygodnia na wniosek prokuratury sąd zarządził w stosunku do rodziców dziecka 4-tygodniową obserwację psychiatryczną. Będzie ona początkowo prowadzona w szpitalu przy areszcie śledczym w Krakowie. Według sędziego Kijaka na razie prokuratura nie przedstawiła podobnego wniosku dotyczącego Marka H.

Według prokuratury Marek H. w latach 2005-2014 świadczył usługi medyczne, pobierając opłaty za tzw. wizyty. Według informacji mediów, z usług Marka H. miały korzystać setki osób. W 2006 r. rodzice chorego 5-letniego Przemka z okolic Nowego Sącza zerwali kontakty z lekarzami i oddali swoje dziecko w ręce znachora. Chłopiec zmarł, a sąd skazał jego matkę na karę pięciu lat więzienia w zawieszeniu za nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziecka.  

Izba lekarska złożyła wówczas zawiadomienie do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa. Znachor został skazany za składanie fałszywych zeznań. Zeznał bowiem, że nie zna rodziny chłopca, chociaż wezwany na miejsce zgonu policjant odnotował w protokole jego obecność. Jak informował rzecznik prokuratury, jeśli pojawią się nowe okoliczności, śledztwo w tamtej sprawie zostanie podjęte.

(mpw)