Zakładamy, że generała Władysława Sikorskiego zabito na polecenie Moskwy - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka. Za niecałe dwa tygodnie w katedrze na Wawelu dojdzie do ekshumacji naczelnego wodza i premiera emigracyjnego rządu. Być może w końcu dowiemy się, czy generał Władysław Sikorski zginął w katastrofie samolotu - jak podaje oficjalna wersja - czy też został zamordowany.

Czy był to rzeczywiście zamach? Na poparcie tej tezy, czy tego podejrzenia wciąż brakuje jednoznacznych dowodów. Choć od 65 lat śmierć generała w Gibraltarze budzi mnóstwo wątpliwości, to nie znaleziono niczego, co pozwalałoby zakwestionować tezę o nieszczęśliwym wypadku, z którego uratował się tylko czeski pilot Liberatora. Szef IPN ma nadzieję, że takich właśnie dowodów dostarczy ekshumacja generalskich szczątków: Eksperci twierdzą, że badanie szkieletu, jeżeli rzeczywiście był zamach, może dać taką odpowiedź - mówił Janusz Kurtyka.

Gdyby rzeczywiście hipoteza o zamachu została potwierdzona, wtedy jego moskiewska inspiracja byłaby najbardziej prawdopodobna. Na kilka miesięcy przed śmiercią Sikorski wszedł w ostry konflikt ze Stalinem. Potem, gdy zażądał, by to Czerwony Krzyż zbadał katyńskie mogiły polskich oficerów, Moskwa zerwała stosunki dyplomatyczne z rządem emigracyjnym. Wywierała też presję na zachodnie mocarstwa, by te zdystansowały się od poczynań Sikorskiego, a w dniu zamachu na Gibraltarze przebywał Kim Philby, oficer brytyjskich służb specjalnych, który był jednym z najcenniejszych agentów sowieckiego wywiadu.