"Nigdy nie ugnę się przed presją ze strony opozycji, ani też nie zgodzę

się na oddanie Kosowa", stwierdził jugosłowiański prezydent podczas

spotkania z mieszkającymi za granicą Serbami. Oskarżył działaczy

opozycji o związki z NATO i nazwał trwające od kilku tygodni protesty

kontynuacją wcześniejszej agresji sojuszu.

To oświadczenie odczytywane jest jako odpowiedź na powtarzające się

żądania ustąpienia Miloszewicza, formułowane przez opozycję. I

niestety, rozwiewa złudzenia tych, którzy liczyli na pokojową zmianę

władzy w Jugosławii.