Jak oświadczył w czwartek wysoki przedstawiciel jugosłowiańskich władz, prezydent Slobodan Miloszewicz uda się do Kosowa - serbskiej prowincji znajdującej się od ponad roku pod administracją międzynarodową.

Nie wiadomo, kiedy ta wizyta dojdzie do skutku ani też czy ma to być część kampanii wyborczej przed zaplanowanymi na 24 września wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi w Jugosławii. Jugosłowiański wicepremier zapewnił jednak, że wszyscy Serbowie, "bez względu na to gdzie mieszkają" będą mogli wziąć udział w głosowaniu.

Czarnogóra to mniejsza republika tworząca razem z Serbią federację Jugosłowiańską. Jej władze nie ukrywają niechęci do Miloszewicza. Natomiast Kosowo znajduje się pod kontrolą ONZ i sił pokojowych KFOR.

Gdyby jugosłowiański prezydent zdecydował się na wizytę w tej prowincji, niewykluczone że zostałby aresztowany. Miloszewicz poszukiwany jest za zbrodnie przeciwko ludzkości przez międzynarodowy trybunał w Hadze. Kwatera główna NATO w Brukseli już ostrzegła Miloszewicza, by nawet nie ważył się postawić swej stopy na terytorium Kosowa. Jednak władze w Belgradzie bagatelizują to zagrożenie - twierdzą nawet, że przyszłomiesięczne wybory odbywać się będą także w prowincji. Nie wiadomo w jaki sposób zamierzają zrealizować te zapowiedzi.

00:20