Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo ws. kradzieży z Kancelarii Prezydenta RP obrazu "Gęsiarka" oraz trzech innych przedmiotów - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak. Kancelaria Prezydenta RP zawiadomiła niedawno prokuraturę, że w okresie prezydentury Bronisława Komorowskiego zaginęły dwa obrazy: "Gęsiarka" Romana Kochanowskiego i "Bydło na pastwisku" nieustalonego malarza, rzeźba rycerza na podstawie marmurowej oraz miniwieża stereo produkcji japońskiej.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ wszczęła śledztwo 5 października.  Śledczy chcą przesłuchać osobę zawiadamiającą oraz osoby, które korzystały z pomieszczeń, gdzie znajdowały się zaginione przedmioty. Według Nowaka prokuratura zamierza też uzyskać dokumentację aukcji, na której "Gęsiarka" miała być sprzedana.

Podstawą śledztwa jest artykuł 278 Kodeksu karnego, który stanowi: "Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". W wypadku mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Jak dowiedział się nasz dziennikarz, w zawiadomieniu wskazano, że przedmioty zaginęły w okresie od kwietnia zeszłego roku. Przedstawiciele Kancelarii Prezydenta napisali, że wyniki ostatniego audytu majątku porównywali ze spisami, które powstały podczas inwentaryzacji prowadzonej jeszcze za kadencji Bronisława Komorowskiego. Ta inwentaryzacja trwała od lutego do kwietnia 2014 roku. Wtedy przedmioty te były jeszcze na stanie.

Ludzie Komorowskiego wiedzieli, ale nie zawiadomili prokuratury

Wśród skradzionych przedmiotów miały być dwa obrazy: "Gęsiarka" Romana Kochanowskiego i "Bydło na pastwisku" nieustalonego autorstwa oraz mosiężna rzeźba rycerza na podstawie marmurowej i japońska miniwieża stereo.

Jak tłumaczyła szefowa biura prasowego prezydenta Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, o zgłoszeniu sprawy prokuraturze zdecydowano w związku z informacjami, że na portalu aukcyjnym pojawił się obraz, który przypomina "Gęsiarkę". Rama jest podobna, obraz jest podobny. Jednak my dysponujemy jedynie zdjęciem katalogowym. Nie mamy w 100 procentach pewności, że jest to ten sam obraz. Ponieważ jednak znalazł się na aukcji, nie mogliśmy zwlekać z zawiadomieniem prokuratury - wyjaśniła.

Co ciekawe, były szef kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego Jacek Michałowski przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Berendą: już za naszych czasów wiedzieliśmy, że obraz "Gęsiarka" Romana Kochanowskiego zaginął. W marcu kancelaria przeprowadzała inwentaryzację, która wykazała brak płótna. Michałowski nie poinformował jednak o tym prokuratury, a w rozmowie z naszym dziennikarzem tłumaczył, że liczył na to, że zaginiony obraz się odnajdzie. Już wcześniej różne obrazy w Pałacu Prezydenckim miały ginąć i nagle się odnajdywać. Mieliśmy nadzieję, że się znajdą. Wielokrotnie bywało tak, że obrazy odnajdywały się w magazynach czy innych miejscach. Mamy jeszcze nadzieję, że to się znajdzie - mówił Michałowski.

Strasznie jest mi z tego powodu nieprzyjemnie, bo to za naszych czasów zniknęło. Boję się, że zostały ukradzione i to jest smutny fakt - przyznał.

Bronisław Komorowski w RMF FM: Jakieś obrazki zniknęły

O sprawę zaginionych dzieł sztuki Konrad Piasecki pytał 30 września Kontrwywiadzie RMF FM byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Ten stwierdził między innymi, że "to jest rzecz dosyć śmieszna" i że "jakieś obrazki zniknęły". Oto ten fragment rozmowy:

Konrad Piasecki: To na koniec dwa pytania o sprawy bardzo przyziemne. Czy pan coś wiedział o zniknięciu tych dwóch obrazów z Pałacu Prezydenckiego?

Bronisław Komorowski: Nie, nie. Wie pan...

Jakoś się o tym w Pałacu mówiło, ktoś pana o tym informował?

To jest rzecz dosyć śmieszna, no bo, jak rozumiem...

Śmieszna, ale i ponura. No jeśli znikają z Pałacu Prezydenckiego obrazy...

Jakieś obrazki, tak, zniknęły, no to trzeba albo je znaleźć i - rozumiem, że na tym powinni się koncentrować urzędnicy odpowiedzialni za kwestie majątkowe - albo należy zawiadomić prokuraturę i ścigać winnego. Tylko robienie z tego sprawy politycznej to wydaje mi się właśnie politycznie motywowane. Ja wiem jedno, że jak obejmowałem Pałac Prezydencki, to w ogóle do głowy mi nie przyszło, żeby próbować sprawdzać, co zostało po prezydencie Kaczyńskim, po jego urzędnikach itd. Wydawało mi się to rzeczą oczywistą, że obowiązuje pewna elegancja.

Przeczytaj całą rozmowę Konrada Piaseckiego z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim.

(mpw)