50 tys. ampułek corhydronu 250 musi zbadać jeszcze jeleniogórska prokuratura. Śledztwo w sprawie zamiany fiolek tego preparatu z fiolkami skoliny w jeleniogórskiej Jelfie zostało przedłużone do listopada.

Śledczy wiedzą już, że w 25 fiolkach corhydronu 250 zamiast tego leku znajdowała się skolina. Wszystkie trefne fiolki wyprodukowane zostały w dniu 7 lipca 2005 r. i pochodziły z tej samej serii. Stąd też definitywnie odrzucono wersję, że do wyprodukowania wadliwego leku doszło na skutek zabrudzenia linii produkcyjnej.

Prokuratorzy przesłuchali prawie wszystkich pracowników Jelfy, którzy w tym czasie byli zatrudnieni bezpośrednio przy produkcji corhydronu, a także członków byłego i aktualnego zarządu spółki. Przesłuchano także osoby z Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego, które przeprowadzały kontrole w Jelfie po ujawnieniu tego zdarzenia.

Do chwili obecnej nie udało się jednak ustalić, w jaki sposób doszło do zamiany fiolek corhydronu 250 z fiolkami skoliny. Nie wiadomo, czy nastąpiło to na etapie produkcji, czy dystrybucji. Prokuratura cały czas czeka na opinię biegłego, który bada autentyczność etykiet na zakwestionowanych fiolkach, w których zamiast corhydronu była skolina. Jeśli stwierdzi on, że etykiety były oryginalne, wówczas zostanie odrzucony wątek, że do zamiany fiolek doszło poza zakładem Jelfy.

Dotychczas Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze ustaliła, że 17 osobom zamiast corhydronu 250 podano skolinę. Jedna z nich zmarła, pozostałe uratowała szybka reanimacja.