Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie nie chcą prowadzić sprawy policjantów komendy miejskiej, którzy mieli brutalnie traktować przesłuchiwanych. Olsztyńscy prokuratorzy obawiają się, że prędzej, czy później mogłyby pojawić się zarzuty o stronniczość.

Część śledczych zna oskarżonych policjantów, współpracowali z nimi przy różnych sprawach kryminalnych. Pismo w sprawie przeniesienia śledztwa wraz z aktami trafiło już do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. Tam ma zapaść decyzja, czy dochodzeniem zajmie się inna podległa jednostka.

W sumie w związku z aferą stosowania przemocy na olsztyńskiej komendzie oskarżonych jest dziesięciu funkcjonariuszy. Trójka z zatrzymanych wcześniej funkcjonariuszy przebywa obecnie w areszcie, grozi im dziesięć lat więzienia. Z obawy przed mataczeniem każdego umieszczono w innym areszcie.

Nie wszyscy policjanci są oskarżeni o stosowanie przemocy. Część z nich usłyszała zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków służbowych. Mieli oni tolerować wymuszanie zeznań siłą. Najstarszy z policjantów ma ponad 25-letni staż pracy.

Do tej pory do olsztyńskiej prokuratury zgłosiło się pięć osób, które twierdzą, że były brutalnie przesłuchiwane. Wśród nich jest Mirosław S., oskarżony o zabicie kolegi w Biskupcu pod Olsztynem. Już podczas przesłuchania jeden z prokuratorów zauważył na jego ciele siniaki. Według wstępnych ustaleń śledczych jego wersja wydarzeń dotycząca przesłuchań jest wielce prawdopodobna. Po ujawnieniu nieprawidłowości w policji, do dymisji podał wojewódzki komendant policji oraz szef olsztyńskiej komendy. Przeniesiono do innego pionu również przełożonych oskarżonych policjantów.

(mpw)