20 strażników miejskich z Dąbrowy Górniczej odpowie za łapówkarstwo. Na ławie oskarżonych zasiądą też 54 osoby, które dały strażnikom pieniądze. To głównie kierowcy. Prokuratura Okręgowa w Katowicach zakończyła śledztwo w wielkiej korupcyjnej aferze. Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Dąbrowie Górniczej.

Przez niespełna rok, od grudnia 2010 do października 2011 roku, strażnicy miejscy zamiast wystawiać mandaty brali pieniądze do własnych kieszeni.

W 99 proc. łapówki dawali strażnikom kierowcy - powiedziała RMF FM Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach. 

Najczęściej chodziło o zaparkowanie samochodu w niedozwolonym miejscu albo zignorowanie zakazu wjazdu czy zakazu ruchu. Propozycje łapówek  zamiast mandatów wychodziły zarówno od kierowców, jak i strażników. Kwoty wahały się od 10 do 1000 złotych. Czasem były to kwoty w obcej walucie. Dzielono je po równo miedzy wszystkie osoby w patrolu. Rekordzista przyjął 94 łapówki.

Część oskarżonych przyznała się do zarzutów. Są wśród nich strażnicy miejscy. Oskarżonym może grozić do ośmiu lat więzienia, a w przypadku funkcjonariuszy, którym zarzucono uczynienie sobie z łapówkarstwa stałego źródła dochodu - do 12 za kratami. 36 spośród oskarżonych, wśród których są także funkcjonariusze Straży Miejskiej, złożyło wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Pierwsi podejrzani o korupcję strażnicy miejscy z Dąbrowy Górniczej zostali zatrzymani w marcu 2012 roku. 

Nie była to jedyna w ostatnich latach afera korupcyjna w straży miejskiej w województwie śląskim. W maju ubiegłego roku pod zarzutem przyjmowania łapówek zatrzymano kilkunastu strażników z Katowic. Przedstawiono im wówczas ponad 800 zarzutów. Śledztwo w tej sprawie trwa.