Górnicy z kopalni Budryk w Ornontowicach na Śląsku przy wigilijnym stole zasiedli w budynku zarządu firmy. Od ponad tygodnia strajkują, domagając się podwyżki płac. Przed wieczerzą wigilijną protestujący spotkali się przed zakładem z rodzinami, których nie wpuszczono na teren kopalni. Przed bramą dzielili się opłatkiem i składali życzenia.

Życzymy sobie szybkiego rozwiązania tego sporu, problemu. Stało się, jak się stało. Trudna sytuacja, ale trzeba walczyć o swoje. Walczyć o swoje i nie poddawać się - mówi protestujący górnik.

Życzyłam mężowi wytrwania we wszystkim. Popieram męża i bardzo mi przykro, że nie będzie go z nami na Święta, ale mówi się, że górnicy to twardzi faceci. Żony górników też muszą być twarde. Niestety, czasami życie do tego zmusza - przyznaje jedna z kobiet przed kopalnią.

Zakład okupuje prawie pół tysiąca górników. Domagają się 700 złotych podwyżki, czyli wyrównania ich płac z zarobkami kolegów z innych kopalni Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której od stycznia Budryk będzie należał.

Górnicy kopalni Budryk zapowiadali, że nawet na święta nie przerwą strajku. Decyzję o spędzeniu świąt w kopalni podjęli na niedzielnym spotkaniu ze związkowcami. Zarząd kopalni twierdzi, że będzie rozmawiał z górnikami, ale pod warunkiem, że zakończą strajk okupacyjny. Górnicy chcą zakończyć strajk, ale dopiero po ustaleniach gwarantujących im podwyżki.