Śląski wicewojewoda postanowił postraszyć lekarzy i zobowiązał dyrektorów szpitali, by sprawdzili, czy zapowiadany na poniedziałek protest jest legalny. Artur Warzocha powołuje się na przepis, zgodnie z którym strajk jest zgodny z prawem, gdy opowie się za nim ponad połowa całego personelu, a nie tylko lekarze.

Lekarze już zareagowali, składając zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Artur Warzocha nie mówi wprost, że chodzi o powstrzymanie strajku. W momencie, kiedy rozpocznie się strajk generalny, skala tego zjawiska w województwie śląskim może stworzyć duże utrudnienia dla pacjentów. Na 33 tysiące łóżek ponad 23 tysiące ma zostać objętych strajkiem - mówi Warzocha.

Lekarze są jednak zdeterminowani i nie mają zamiaru odstąpić od strajku, tym bardziej, że podczas poprzednich prokuratura i sądy badały ich legalność, i nie dopatrzyły się łamania prawa. Góra próbuje nasze strajki powstrzymać, zastraszając nas. My wiedząc, że strajki są legalne, przystępujemy do nich z pełną tego świadomością - mówi jeden z lekarzy.

Na razie żaden z dyrektorów nie odpowiedział jednoznacznie wicewojewodzie, czy w jego szpitalu strajk uznaje za legalny, czy nielegalny.