​"Nigdy w czasie służby w Wojsku Polskim i później pracy w Ministerstwie Obrony Narodowej nie przyjmowałem żadnych korzyści majątkowych; moje działania w każdej roli zawsze miały na celu dobro Sił Zbrojnych" - napisał w oświadczeniu wiceminister MON Waldemar Skrzypczak.

W oświadczeniu Skrzypczak napisał, że "z zadowoleniem przyjął decyzję prokuratury o wszczęciu postępowania w sprawie domniemanych podejrzeń wokół jego osoby". Jestem do pełnej dyspozycji prokuratury i liczę na sprawny przebieg postępowania - zaznaczył.

Poinformował też, że 20 września złożył odwołanie do Prezesa Rady Ministrów od decyzji Służby Kontrwywiadu Wojskowego o odmowie wydania mu poświadczenia bezpieczeństwa.

Wczoraj rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura powiedział, że prokuratura wszczęła śledztwo z zawiadomienia SKW ws. "podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną". Według portalu Dziennik.pl, chodzi właśnie o wiceszefa MON Waldemara Skrzypczaka.

Rzecznik MON Jacek Sońta oświadczył, że to "słuszna i długo oczekiwana decyzja prokuratury, która może doprowadzić do jednoznacznego wyjaśnienia spekulacji na temat wiceministra". Podkreślił, że postępowanie toczy się "w sprawie i nie są sformułowane jakiekolwiek zarzuty wobec wiceministra".

Art. 228 par. 1 kodeksu karnego stanowi, że kto w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Co z tym lobbowaniem?


Pod koniec lipca "Rzeczpospolita" napisała, że SKW wystąpiła do prokuratury przeciwko odpowiedzialnemu za zakupy sprzętu i uzbrojenia wiceszefowi MON. SKW miała podejrzewać Skrzypczaka o lobbing na rzecz koncernów zbrojeniowych. Dziennik twierdził też, że SKW ostatnio nie przedłużyła Skrzypczakowi certyfikatu dostępu do informacji "ściśle tajnych".

Skrzypczak zaprzeczył, by lobbował za jakąkolwiek firmą, przyznał, że osobiście zna niektórych szefów firm zbrojeniowych i pracujących dla nich lobbystów. Dodał, że oficjalnie nic nie wie o doniesieniu SKW do prokuratury, nie dziwi go jednak zainteresowanie kontrwywiadu wojskowego. Według generała, zamieszanie mogło być zemstą lobbystów za przecięcie "wielu patologicznych układów".

MON oświadczyło wtedy, że nic nie wiadomo mu o postępowaniu prokuratury ani o jakichkolwiek zarzutach. Resort podkreślił, że wszyscy jego pracownicy mają niezbędne poświadczenia bezpieczeństwa w dostępie do informacji niejawnych i nie jest prawdą, że Skrzypczakowi zablokowano dostęp do niezbędnych w pracy dokumentów. Natomiast Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że "w żaden sposób nie może się odnieść do pytań" związanych z publikacją.

W piątek Centrum Informacyjne Rządu podało, że premier Donald Tusk podjął decyzję o rozpoczęciu procedury odwołania szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. bryg. Janusza Noska. Wniosek o odwołanie generała złożył szef MON Tomasz Siemoniak.

Jak pisaliśmy wcześniej, reporter RMF FM dowiedział się, że to ostry konflikt między wiceministrem obrony Waldemarem Skrzypczakiem a szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego był prawdopodobnym powodem wszczęcia procedury odwołania szefa SKW generała Janusza Noska. Z kolei nieoficjalnie podawaną przez osoby z rządu przyczyną odwołania ma być afera korupcyjna w jednostce lotniczej w Malborku.

Zgodnie z ustawą o SKW i Służbie Wywiadu Wojskowego, szefów tych służb premier powołuje i odwołuje na wniosek ministra obrony po zasięgnięciu opinii prezydenta, Kolegium ds. Służb Specjalnych oraz sejmowej speckomisji. Ta ostatnia ma zaopiniować wniosek o odwołanie Noska 27 września.