"Zarządcy pływalni skracają długość niecek, montując nakładki lub panele, by zaoszczędzić na etatach ratowników" - pisze środowa "Gazeta Wyborcza". Artykuł o tym procederze nosi wymowny tytuł "Centymetry od tragedii".

"Wyborcza" pisze, że na absurdalne oszczędzanie kosztem bezpieczeństwa pływających pozwala rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych z2012 r. Zgodnie z jego zapisami, na basenach o długości poniżej 25 metrów do pilnowania pływających wystarczy tylko jeden ratownik.

Kontrowersyjny proceder, stosowany zwłaszcza przez szukające oszczędności gminy ostro komentuje Andrzej Kowalski, prezes Polskiego Związku Pływackiego. Przez ten bubel prawny sytuacja stała się absurdalna. Nie mamy żadnych statystyk, ale docierają do nas niepokojące wiadomości. To stwarza realne zagrożenie dla przebywających w wodzie - mówi "Gazecie Wyborczej".

W środowej "Wyborczej" także:

- Górnicy zostają pod ziemią

- Najciekawsze seriale roku 2015

- Rząd musi ominąć związkowy mur