Tylko dwa nowe pociągi Dart, produkowane w bydgoskiej fabryce PESA dla PKP, wyjadą w grudniu na tory - ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Do końca roku InterCity miało odebrać 20 składów zwanych "polskim Pendolino". Rzecznik firmy zapewnia jednak, że zamówienie zostanie zrealizowane.
Na razie gotowych jest zaledwie 5 pociągów - tyle składów jest w pełni zmontowanych i po odbiorach fabrycznych, ale to nie oznacza, że są gotowe do wyjechania na tory. PKP InterCity zgłosiło do nich uwagi i wskazuje na wady oraz usterki.
Reszta, czyli 15 składów, jest na różnych etapach montażu. Dlatego w PKP przyznają, że kontrakt wisi na włosku.
Ryzyko jest istotne, patrzymy w kalendarz i widzimy, że tego czasu na odrobienie zaległości jest coraz mniej - mówi prezes InterCity Jacek Leonkiewicz. Jak przyznaje, nieodebranie do końca roku choćby jednego z 20 pociągów oznacza utratę całego dofinansowania z Unii. A to prawie 600 mln złotych.
Jeśli projekt nie dojdzie do skutku, to ciężko wyobrażać sobie, że pieniądze związane z tym projektem do nas wpłyną - tłumaczy.
Fiasko kontraktu to gigantyczny problem dla bydgoskiej PESY, która będzie musiała płacić kary. Rzecznik firmy zapewnia jednak, że firma zrealizuje kontrakt. Michał Żurowski chwali się, że stalowe pudła już stoją i są na różnych etapach zabudowy. Nie potrafi jednak powiedzieć, kiedy kolejne składy będą gotowe do odbiorów.
Nie ma takiego harmonogramu, który pokazywałby poszczególne dni. Dostarczymy je do końca roku tak, żeby klient mógł rozliczyć projekt unijny - zapewnia.
Wyścig z czasem w halach PESY nie dotyczy tylko pociągów dla PKP, ale także składów piętrowych dla Kolei Mazowieckich, czy tramwajów dla Łodzi i Krakowa.
(abs)
