Wyrok 1,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności usłyszał Bartosz D., który w styczniu w jednym z mieszkań w Chełmży skatował 4-miesięcznego szczeniaka Fijo. Pies miał wybite zęby, złamaną szczękę i uraz kręgosłupa, który spowodował paraliż tylnych łap. Jego oprawca przez kilka tygodni ukrywał się m.in. za granicą.

Zgodnie z wyrokiem sądu rejonowego w Toruniu 30-letni Bartosz D. musi też wpłacić 28 tysięcy złotych na konto Fundacji dla Szczeniąt Judyta. Większość, bo aż 25 tysięcy to koszty leczenia skatowanego psa. Mężczyzna ma też 10-letni zakaz posiadania zwierząt.

Podczas procesu mężczyzna tłumaczył, że przypadkowo przewrócił się na psa, gdy był pijany. Ciężko ranne zwierzę odnalazła żona Bartosza D. Sąd ocenił jego wyjaśnienia jako niewiarygodne, jednoznaczne były również opinie biegłych w tej sprawie. 30-latek został zatrzymany dopiero na początku marca - był poszukiwany listem gończym. Ukrywał się przez kilka tygodni, również za granicą.

Wyrok toruńskiego sądu nie jest prawomocny. Odwołanie zapowiadają prawnicy Fundacji Judyta, która była w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym. Apelację najprawdopodobniej złożą również obrońcy Bartosza D., którzy chcieli uniewinnienia mężczyzny.

Opracowanie: