Kamery będą rejestrować pracę strażników miejskich ze Szczecinka. To efekt skandalu związanego z ujawnieniem nagrania z interwencji patrolu w tym mieście. Na początku października mundurowi zamknęli w radiowozie młodego mężczyznę, spryskali go gazem i pobili. Jeden z nich stracił pracę, a dwóch zostało zawieszonych.

Strażnicy mają uczyć się tego, jak być bardziej przyjaznym i łagodnym. Po szkoleniu mają więcej pouczać i tłumaczyć, a mniej karać. Dowiedzą się także, jak być bardziej kulturalnym.

Każdy strażnik ze Szczecinka dostanie po przeszkoleniu przypinaną do munduru kamerę. Zarejestruje ona, czy kurs przyniósł jakieś efekty. Kamery będą też zainstalowane w radiowozach.

Trzeciego października funkcjonariusze chcieli wylegitymować grupę młodzieży siedzącą na placu Wolności w centrum Szczecinka. 20-latek nie miał przy sobie dokumentów. Został więc zamknięty w radiowozie. To, co działo się w środku, nagrał ukrytym w kieszeni telefonem komórkowym. Na nagraniu słychać, jak w aucie strażnicy podsunęli mu protokół ze zdarzenia i gazem, pałką oraz kopniakami próbowali zmusić do podpisania dokumentu. W piśmie mowa jest m.in. o tym, że mężczyzna był agresywny i sam uderzał głową o ściany radiowozu.

Sprawę wyjaśnia prokuratura. Na razie burmistrz Szczecinka nie przyjął rezygnacji szefa straży miejskiej. Funkcjonariusz, który dyscyplinarnie został zwolniony z pracy, miał stracić stanowisko m.in. za przekroczenie uprawnień. Jednocześnie szef straży miejskiej podkreśla, że interwencja wobec młodych ludzi została podjęta po wezwaniu przez mieszkańców. Wcześniej przeciwko 20-latkowi prowadzili kilkadziesiąt różnych postępowań.