Warszawska prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające po trzech nowych zawiadomieniach o możliwości popełnienia przestępstwa przez marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego. ​Jedno z nich dotyczy urodzin, które w lutym Sikorski wyprawił w pałacyku Ministerstwa Obrony Narodowej w Helenowie. Impreza miała być w całości sfinansowana z budżetu MON-u. Zaprzecza temu polityk, który zapowiada złożenie pozwu. "Dość oszczerstw!" - napisał na Twitterze. Pokazał także fakturę i potwierdzenie zapłaty.

Wszystkie trzy zawiadomienia złożyła ta sama osoba.

Pierwsze dwa informują o nieprawidłowościach w rozliczaniu przejazdów prywatnym samochodem z czasów, kiedy polityk był szefem resortu spraw zagranicznych. To wtedy miało dojść do przekroczenia uprawnień przez ówczesnego ministra. 

Trzecie zawiadomienie dotyczy urodzin, które w lutym marszałek Sikorski wyprawił w pałacyku Ministerstwa Obrony Narodowej w Helenowie. Impreza, która miała kosztować aż 200 tysięcy złotych, miała być w całości sfinansowana z budżetu MON-u. 

Oskarżeniom zaprzecza MON. Resort oświadczył, że jest to informacja nieprawdziwa i swój komunikat opublikował na Facebooku. Pan marszałek Sejmu Radosław Sikorski, ówczesny minister spraw zagranicznych, zorganizował w 2013 r. imprezę okolicznościową na terenie Ośrodka Reprezentacyjnego MON w podwarszawskim Helenowie. Uczynił to jako osoba prywatna, zgodnie z obowiązującym wówczas statutem Ośrodka. Zgodnie z wymogiem wystąpił o stosowną zgodę, a po otrzymaniu rachunku uregulował należność związaną z wykorzystaniem Ośrodka - czytamy. MON twierdzi także, że nie jest prawdą, jakoby resort obrony narodowej poniósł z tego tytułu jakiekolwiek koszty. Za usługę Radosław Sikorski zapłacił 13.952 zł i 91 gr, zgodnie z przedstawioną fakturą - jest napisane w komunikacie.

"Dość oszczerstw. Będzie pozew ws. insynuacji"

Sprawę związaną z trzecim zawiadomieniem skomentował dziś na Twitterze Radosław Sikorski. Zapowiedział, że będzie pozew ws. insynuacji jakoby MON płacił za jego imprezę urodzinową. "Dziś pokażę dowód zapłaty" - czytamy. 


Po południu na Twitterze rzecznik resortu obrony Jacek Sońta zamieścił scan faktura wystawionej przez ośrodek MON w Helenowie. Pojawiło się także potwierdzenie zapłaty przez Radosława Sikorskiego za uroczystości.


"Pobierali z kancelarii Sejmu pieniądze za używanie prywatnych aut"

Przypomnijmy, że od początku tygodnia opinię publiczną elektryzują informacje ws. rozliczeń korzystania przez posłów z prywatnych samochodów. Sprawa powróciła po poniedziałkowej publikacji tygodnika "Wprost", który napisał, że Sikorski jeszcze jako minister spraw zagranicznych, a także minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i wiceminister zdrowia Sławomir Neumann pobierali z kancelarii Sejmu pieniądze jako zwrot kosztów za używanie prywatnych aut do poselskich wyjazdów. W przypadku Sikorskiego - zaznacza tygodnik - działo się tak, choć jako szef MSZ miał do dyspozycji samochód służbowy i ochronę BOR.
Wczoraj Sikorski powiedział, że wykorzystywał jedną trzecią limitu kilometrowego przeznaczonego na podróże krajowe posła. Poinformował, że Prezydium Sejmu zajmuje się kwestią systemu dot. rozliczeń wyjazdów parlamentarzystów i ministrów. Jak państwo posłowie pewnie zaświadczą - limit kilometrowy na podróże krajowe w Sejmie jest niewysoki, łatwo go przekroczyć - mówił dziennikarzom marszałek. Dla porównania powołał się na rozliczenia wicemarszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (PiS), który według niego w dwa lata tej kadencji rozliczył tyle, co on w siedem lat. W czym nie ma nic nagannego, bo jego okręg wyborczy jest jeszcze dalej od mojego. Po prostu, tak jak ja, czasami pewnie jeździł samochodem służbowym, a czasami prywatnym - mówił Sikorski.

Sikorski zapewnił też, że posłowie pełniący jednocześnie funkcje ministrów starają się zawsze rozdzielać te obowiązki. Gdybyśmy tego nie robili, to można by nam postawić odwrotne zarzuty - że korzystamy z transportu ministerialnego do politycznych czy poselskich zadań - zauważył.

"To insynuacje"

Wcześniej rzeczniczka Sikorskiego Małgorzata Ławrowska określiła publikację "Wprost" jako "insynuacje" i zaznaczyła, że kwota 80 tys. zł jako zwrot kosztów przejazdu prywatnym samochodem dotyczy siedmiu lat, co stanowi średnio niecały 1 tys. zł miesięcznie wydatków na paliwo, czyli jedną trzecią limitu, który przysługiwał ówczesnemu szefowi MSZ na wydatki na podróże prywatnym samochodem w celach poselskich. Wyliczała, że każda podróż z Warszawy do okręgu wyborczego, czyli województwa kujawsko-pomorskiego, to ok. 700 km tam i z powrotem, nie licząc jazd po samym okręgu.

W marcu 2014 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście prowadziła postępowanie sprawdzające z zawiadomienia posła PiS Bartosza Kownackiego ws. Radosława Sikorskiego. Dotyczyło ono możliwości wyłudzenia z sejmowej kasy ryczałtu za "kilometrówkę", gdy był szefem MSZ. Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa uznając, że nie było przestępstwa, bo potwierdzono, iż w tym czasie Sikorski - w celu wykonywania obowiązków poselskich - korzystał z prywatnego, a nie służbowego samochodu. 

Do przyszłego tygodnia prokurator generalny Andrzej Seremet ma przedstawić własną ocenę, czy decyzja Prokuratury była zasadna.