Do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z nagraniami, które mogą wskazywać na korupcję w Polskim Związku Piłki Nożnej. Jak poinformowała Prokuratura Generalna, do zawiadomienia dołączone zostały materiały CBA.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa skierowała w piątek do prokuratora generalnego minister sportu Joanna Mucha. Zostały mi przedstawione nagrania, które wywołały (…) medialną burzę i w związku z tym, że zawierają treści bardzo poważne i bardzo zaskakujące, w trybie natychmiastowym zostało złożone przeze mnie pismo do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, zawierające zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Chodzi o przestępstwo przekupstwa menedżerskiego opisane w art. 296. Kodeksu karnego - informowała wtedy Mucha.

Teraz rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej prokurator Mateusz Martyniuk powiedział, że "zawiadomienie wraz z materiałami, które prokuratura otrzymała z Centralnego Biura Antykorupcyjnego, trafiło do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie". To ona będzie teraz podejmować dalsze decyzje w tej sprawie.

O zawiadomieniu CBA o sprawie Mucha mówiła już w piątek: Były dwie płyty. Na jednej z nich było nagranie audiowizualne, na drugiej były nagrania głosów. Chyba było to siedem nagrań. We wtorek zaś rzecznik CBA Jacek Dobrzyński poinformował, że dzień wcześniej Biuro przekazało Prokuraturze Generalnej stenogramy, nagrania i inne zebrane materiały. Nie przesądzamy, czy doszło do złamania prawa, przekazaliśmy je do oceny prokuratury - podkreślił. Według informacji reporterów śledczych RMF FM, CBA jedynie przekazało materiały, a nie zawiadomiło prokuratury o przestępstwie, bo materiał przekazany przez minister sportu był bardzo słaby. Agenci CBA w weekend szczegółowo przeanalizowali wszystkie nagrania także pod kątem wydarzeń, które mogłyby pasować do zarejestrowanych rozmów dwóch działaczy PZPN. Okazało się jednak, że w czasie, gdy powstały nagrania, związek nie brał udziału w żadnych interesach, które mogłyby dawać pole do korupcji.

Na ujawnionym przez część działaczy PZPN nagraniu słychać rozmowę, która ma odbywać się pomiędzy prezesem związku Grzegorzem Latą a innym mężczyzną (rozmówcy nie widać). Nagranie jest datowane na 14 stycznia 2010 roku. Rozmowa miała dotyczyć nowej siedziby PZPN i sugerować, że Lato i sekretarz związku Zdzisław Kręcina mogli dopuścić się korupcji.

W piątek, podczas zjazdu PZPN, Lato odpierał zarzuty. Mówił, że ma czyste sumienie i "nic sobie do zarzucenia". Poinformował też, że na środę zwołał posiedzenie zarządu PZPN, na którym będzie mowa o opublikowanych taśmach. Również Kręcina podkreślał, że w całej sprawie jest niewinny.

Z kolei autor nagrań Grzegorz Kulikowski, w mediach określany jako "były biznesmen z branży budowlanej", mówił, że nie ma dowodów na korupcję. Chciałem pokazać mechanizmy, które mogą prowadzić do patologii, ale nie mam dowodów na korupcję władz PZPN - podkreślał. Przygotowałem dla grupy delegatów z Podkarpacia materiały, które miały pokazać, jak są załatwiane w PZPN bardzo ważne sprawy i wskazać m.in. na brak transparentnych zasad dotyczących przetargów, co może rodzić patologie. Chciałem, by delegaci na tej podstawie ocenili władze związku, zastanowili się nad jego funkcjonowaniem. Materiały wcześniej jednak trafiły do mediów, co nie było moją intencją, i rozpętała się burza dotycząca korupcji. Ja nie mam na to dowodów, nie przesądzam, czy tego typu działania miały miejsce - wyjaśniał.