Tomasz Serafin, były urzędnik MSWiA, który jeździł tzw. policyjnymi „niebieskimi taksówkami”, został zwolniony z pracy w policji. W grudniu ubiegłego roku dwoje policjantów odwiozło urzędnika po imprezie do domu. W drodze powrotnej zginęli w wypadku.

Na początku czerwca do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Serafinowi i byłemu szefowi komisariatu kolejowego, który polecił swoim podwładnym odwieźć Serafina. Byłemu urzędnikowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji zarzucono nakłanianie komendanta do wydania policjantom niezgodnego z procedurami polecenia. Były komendant odpowie również za przekroczenie swoich uprawnień i wydanie tego polecenia.

Serafin został do pracy w MSWiA oddelegowany z policji. Po wypadku w którym zginęli funkcjonariusze podał się do dymisji. Ówczesny szef MSWiA Ludwik Dorn ją przyjął i zdecydował o powrocie Serafina w szeregi policji.

Policjanci - sierżant Justyna Zawadka i młodszy aspirant Tomasz Twardo - zginęli w nocy 2 grudnia, wracając po odwiezieniu Serafina z Siedlec do Warszawy. Ich samochód wpadł do rozlewiska rzeki Kostrzyń. Z ustaleń ekspertów wynika, że w chwili tragedii w miejscu, gdzie doszło do wypadku, były bardzo trudne warunki drogowe - m.in. gołoledź. Samochód policjantów, chociaż nie jechał z nadmierną prędkością, prawdopodobnie wpadł w poślizg.

Zaginionych funkcjonariuszy poszukiwano w całym kraju ponad trzy doby. Sprawdzano hotele, szpitale, przeczesywano lasy i jeziora. Policja rozpatrywała wiele wątków - m.in., że mogli zginąć podczas próby zatrzymania sprawców jakiegoś przestępstwa. Ówczesny wicepremier i szef MSWiA Ludwik Dorn wyznaczył nagrodę dla tych, dzięki którym Zawadkę i Twardo uda się odnaleźć.

Jeszcze w grudniu zarzut w tej sprawie usłyszał byłego komendant warszawskiego komisariatu Waldemar P. Zdymisjonowano go 3 grudnia 2006 r. Serafinowi postawiono zarzut 17 stycznia tego roku.