Oficjalnie nikt o niczym nie wie, nieoficjalnie, za zamkniętymi drzwiami w Sejmie trwa handel stanowiskami w instytucjach okołorządowych.

Według doniesień prasowych, posady mieli dzielić podczas wczorajszego spotkania sygnatariusze tak zwanego paktu stabilizacyjnego, czyli liderzy PiS, LPR i Samoobrony. W grę wchodzi między innymi Polska Agencja Prasowa, instytucja która zgodnie z ustawą nie może być pod prawną, czy ekonomiczną kontrolą ugrupowań politycznych.

W Sejmie informacje o dzieleniu stołków zawsze traktowane są tak samo. Najpierw zakłopotanie. Dokładne informacje, na dziś dokładne, to mam z mediów - mówi wiceszef klubu PiS. Potem zwykle jest atak opozycji. Pęka jak bańka mydlana mit o bezinteresowności, ideowości tych środowisk - to Bronisław Komorowski z PO. Na końcu zawsze słyszymy pełne oburzenia zaprzeczenie.

Uwierzcie państwo, że się nie spotykam z Jarosławem Kaczyńskim, by rozmawiać o kwestii, jaka osoba ma pracować, w jakiej agencji. To jest ostatnia rzecz, która by mnie interesowała – szukanie posad dla kolegów - twierdzi Roman Giertych. Nieoficjalnie politycy PiS mówią, że działacze LPR i Samoobrony mogą coś dostać, ale dopiero wtedy, gdy zacznie działać pakt stabilizacyjny. Samo podpisanie go, to za mało…