Poselskie pożyczki zostały utajnione. Po raz pierwszy od wielu lat. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, od początku kadencji pieniądze pożyczył z sejmowego funduszu co trzeci poseł. Niskooprocentowane kredyty wyniosły w sumie 3,3 miliona złotych.

Finansowe operacje posłów utajnił wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski, który stoi na czele poselskiego zespołu pomocy socjalnej. Chce chronić w ten sposób prywatność posłów, bo za pożyczkami stać mogą delikatne sprawy jak choroba czy problemy rodzinne. Po drugie, jak mówi, posłowie nie pożyczają z kasy Sejmu, ale sami składają się na fundusz socjalny, który później dzielą między siebie.

Nie ujawnię tego i koniec. (…) Każdy ma prawo pożyczyć pieniądze, to nie jest działalność polityczna - mówi wicemarszałek w rozmowie z naszym reporterem:

Stefana Niesiołowskiego nie przekonuje argument, że Sejm to wyjątkowy zakład pracy, a posłowie muszą być przezroczyści - w sprawach pieniędzy szczególnie. Jawność życia nie na tym polega, że są kamery w łazience - odpiera jednak argumenty Niesiołowski:

Problem w tym, że nie chodzi tu o higienę posłów, ale pieniądze, które tak czy inaczej pochodzą z kieszeni podatników.