Komisja ds. służb specjalnych kierowana przez Romana Giertycha zwróciła się do premiera Kazimierza Marcinkiewicza, by ten skłonił ministrów Ludwika Dorna i Zbigniewa Ziobrę do przekazywania informacji na temat śledztwa dotyczącego fałszywego alarmu bombowego w Warszawie, na trzy dni przed drugą turą wyborów prezydenckich w zeszłym roku.

Posłowie ze speckomisji badają czy za podłożeniem atrap nie stał komitet jednego z kandydatów. Komisja od kilku tygodni czeka na materiały operacyjne policji – to pierwszy zarzut. Drugi – minister Ziobro nie zwolnił z tajemnicy prokurator prowadzącą sprawę. Blokują dostęp komisji i to już ma cechy czystej obstrukcji - mówi Roman Giertych.

Giertych chce, aby premier nie tylko zajął się sprawą, ale spotkał się z komisją. Zbigniew Ziobro odmawia jednak komisji prawa przesłuchania prokurator: Nikt mnie nie zmusza, żebym łamał prawo, bo wspólnika w przestępstwie ze mnie nie uczyni. Z całą sympatią dla Romana Giertycha. W tej sprawie jedno pytanie jest zasadne. Jeżeli wątek polityczny to bzdura jak twierdzi PiS - to dlaczego wyjaśnienie tej sprawy natrafia na taki opór?