Skandal w warszawskim sądzie. Jak ustalił reporter śledczy RMF FM Roman Osica, to sędzia wskazała nazwisko świadka, który rozpoznał podpalacza z Warszawy. Świadek nie ma ochrony, choć może istnieć zagrożenie ze strony wypuszczonego na wolność 23-latka. Jacek T. w sobotni wieczór podpalił siedem aut w śródmieściu stolicy.

Sędzia ujawniła nazwisko świadka na posiedzeniu aresztowym. Teoretycznie ma takie prawo, ale pod warunkiem, że nazwisko świadka znajdzie się we wniosku o areszt. Prawo mówi, że adwokat i podejrzany mogą zapoznać się z materiałem dowodowym, ale zawartym we wniosku. Wygląda więc na to, że sąd wyszedł przed szereg, bo we wniosku o areszt prokurator nie zamieścił nazwiska świadka.

Sędzia Iwona Konopka, podając więc nazwisko osoby, która wskazała Jacka T. jako podpalacza, mogła narazić świadka na nieprzyjemności ze strony podejrzanego. Co więcej, na policji przeprowadzono okazanie za lustrem weneckim, czyli zadbano, by podpalacz nie poznał osoby, która go rozpoznała. Sędzia jednak udaremniła te starania.

Zaznaczmy, że świadek nie dostał ochrony. W prokuraturze nasz dziennikarz usłyszał, że nie ma takiej potrzeby, bo świadek nie był przedmiotem gróźb ze strony podejrzanego. Pytanie tylko: czy sam fakt, że ujawniono jego nazwisko wbrew woli prokuratury nie jest wystarczającym powodem do przyznania mu ochrony.

Sąd nie skierował podpalacza na badania psychiatryczne

Ujawnienie nazwiska świadka to niejedyne co najmniej dziwne działanie sądu w tej sprawie. Jak ustalił nasz dziennikarz, 23-latek podejrzany o podpalenia do tej pory nie został skierowany na badania psychiatryczne. Nie wiadomo więc, czy Jacek T. jest poczytalny.

Według naszych informacji, badania takie zostaną na pewno przeprowadzone. Nie wiadomo jeszcze kiedy.

Jacek T., syn znanego adwokata, był już podejrzany i zatrzymany w związku z podobnym przestępstwem, czyli z podpaleniem samochodów. Wówczas - rok temu - przechodził badania psychiatryczne. Wówczas wykazały, że jest zdrowy psychicznie - przyznał Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Dlaczego teraz sąd przed wypuszczeniem człowieka podejrzanego o podpalenia takich badań nie zlecił? Nasz dziennikarz zadał to pytanie w Ministerstwie Sprawiedliwości. Czy resort zamierza coś z tym zrobić? Na razie odpowiedzi brak.

Do podpaleń doszło w sobotni wieczór w śródmieściu Warszawy. Zniszczonych zostało w sumie siedem aut. Policja, po analizie m.in. zapisów z kamer z ulicznego monitoringu i przesłuchań świadków, zatrzymała Jacka T. 23-latek nie przyznaje się do winy.
Mężczyzna był w przeszłości notowany za podobne przestępstwa. W 2011 roku został zatrzymany po serii podpaleń kilku aut na terenie Warszawy. Usłyszał zarzuty i został tymczasowo aresztowany.