Do środy przerwano składanie wyjaśnień przez Beatę Sawicką. W warszawskim sądzie rozpoczął się dziś proces oskarżonej o korupcję byłej posłanki Platformy Obywatelskiej. Przerwę ogłoszono na prośbę samej Sawickiej, która rozpłakała się mówiąc o bliskiej zażyłości z udającym biznesmena agentem CBA. Drugi oskarżony - były burmistrz Helu Mirosław Wądołowski oświadczył, że nie przyznaje się do winy i odmówił wyjaśnień.

Sąd przerwał rozprawę na prośbę Sawickiej, która relacjonując coraz bliższą zażyłość z udającym biznesmena agentem CBA rozpłakała się. Posłuchaj:

Mimo sprzeciwu prokuratora, sąd zezwolił na rejestrację procesu i obecność dziennikarzy, co ucieszyło obrońców, którzy chcą udowodnić, że akcja CBA była nielegalna. Pan burmistrz jest ofiarą prowokacji. Jest niewinny - mówił przed procesem adwokat burmistrza Helu. Proces będzie krótki i precedensowy. Oprócz winy Sawickiej, sąd najprawdopodobniej oceni również legalność działań CBA w tej sprawie.

Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali Sawicką dwa lata temu, gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę za "ustawienie" przetargu na zakup dwuhektarowej działki na Helu. Szczegóły sprawy nagłośnił szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami w 2007 r. Z przedstawionych nagrań podsłuchów posłanki wynikało, że liczyła ona też na robienie interesów w związku ze spodziewaną po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia.

Już po wygaśnięciu jej immunitetu, prokuratura postawiła jej zarzuty. Sąd zwolnił ją za 300 tys. zł kaucji. Poznańska prokuratura uznała za niewiarygodną wersję Sawickiej o "kuszeniu" jej przez agentów. Była posłanka jest oskarżona o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie 100 tys. zł korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. Grozi jej do 10 lat więzienia. Razem z nią o to samo oskarżono Mirosława W., burmistrza Helu.