Dwaj piloci dwupłatowca An-2, który rozbił się przed lotniskiem na olsztyńskich Dajtkach, są tylko lekko poobijani - donosi z miejsca wypadku reporter RMF FM Piotr Bułakowski. Piloci chcieli awaryjnie wylądować na pasie zieleni 100 metrów przed lotniskiem, ale maszyna nie wyhamowała i uderzyła w drzewa.

Wcześniej samolot wyniósł w powietrze skoczków spadochronowych i oni bezpiecznie oddali skoki.

W uszkodzonych zbiornikach antonowa nadal jest paliwo, więc strażacy zabezpieczają je, by nie dopuścić do wycieku.

Jutro wrak samolotu ma zbadać komisja ds. wypadków lotniczych.

Szef Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego: To samolot prywatnej firmy

Dyrektor Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego Michał Zazula powiedział naszemu reporterowi, że rozbita maszyna nie należała do tego aeroklubu. Jak wyjaśnił, to samolot firmy prywatnej, która stacjonuje w regionie.

Skoro latał, to znaczy, że był dopuszczony do lotów. Może mieć 40 lat i nie mieć ani jednej śrubki ze starego egzemplarza. Jeżeli jest dopuszczony do lotu, to znaczy, że ktoś się podpisał pod tym, że (ten samolot) jest sprawny technicznie - podkreślił Zazula.

Potwierdził również, że rozbita maszyna to An-2. To są samoloty produkcji radzieckiej, produkowane również w Polsce, w Mielcu, na licencji, wykorzystywane i bardzo popularne m.in. przy pracach agrorolniczych - dodał.

Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.