Policjant, który niósł tarczę osłaniającą pozostałych, został raniony w udo. Właśnie to w połączeniu z salwą z broni automatycznej, wystrzeloną z odległości niewiele ponad metra, sprawiło, że idący za nim antyterroryści zostali odsłonięci. Dziennikarze RMF FM poznali szczegóły strzelaniny pomiędzy siłami policyjnymi a przestępcą, który w nocy z soboty na niedzielę próbował włamać się do bankomatu w Wiszni Małej na Dolnym Śląsku.

Pierwsze informacje o przebiegu tragicznej w skutkach akcji mówiły o tym, że niosący 32-kilogramową tarczę balistyczną, idący jako pierwszy funkcjonariusz został odrzucony serią wystrzałów z bliskiej odległości i to spowodowało odsłonięcie jego kolegów. Informacje, do których dotarliśmy, wprowadzają do tego stanu wiedzy istotną poprawkę: funkcjonariusz osłaniający kolegów odebrał na tarczę serię sześciu pocisków, wystrzelonych ogniem ciągłym, i sam został w akcji ranny w udo. Być może to zranienie było dodatkową przyczyną osunięcia się osłaniającej pozostałych antyterrorystów tarczy i kolejnych postrzałów z ręki przestępcy.

Bandyta strzelał z broni znacznie potężniejszej niż którykolwiek z produkowanych współcześnie karabinków

Jak podkreśla dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, warto mieć świadomość, że strzelający od razu ogniem ciągłym napastnik używał karabinka kałasznikowa o kalibrze 7,62 mm, tj. broni znacznie potężniejszej niż którykolwiek z produkowanych współcześnie karabinków.

Pistolety kalibru 9 mm wystrzeliwują pociski z energią początkową ok. 400-600 dżuli. Używany od wstąpienia Polski do NATO wojskowy karabinek Beryl wystrzeliwuje pociski kalibru 5,56 mm z energią ok. 1600 dżuli, podobnie jak dostosowany do rosyjskiej amunicji 5,45 mm jego poprzednik, karabinek Tantal. Energia pocisków, wystrzeliwanych przez kałasznikowa o kalibrze 7,62 mm, to 2000 dżuli.

Mówiąc obrazowo: pocisk wystrzelony z takiej broni wyhamowuje i zaczyna zbaczać z toru w żelatynie balistycznej dopiero po 26 centymetrach - do tego momentu kanał postrzałowy pozostaje prosty, a pocisk nie rozpada się. Dla porównania: pociski kalibru 5,45 (które były używane w Rosji od lat 70. AK-74) zbaczają z toru i "koziołkują" już po kilku, a NATO-wskie 5,56 mm rozpadają się po kilkunastu centymetrach.

Warto też mieć świadomość, że niosący tarczę balistyczną funkcjonariusz odebrał na nią serię sześciu pocisków 7,62 mm, wystrzelonych z odległości niewiele ponad metra. Przy broni o energii początkowej 2000 dżuli taka odległość jest właściwie strzelaniem z przyłożenia. Ważąca ponad 30 kg tarcza balistyczna nie służy do skutecznego zatrzymywania pocisków z takiej broni i odległości. Służy tylko do osłony poruszających się gęsiego uczestników akcji, którzy dzięki zatrzymaniu ew. pierwszych strzałów sami otwierają ogień zza osłony. Z chwilą ranienia niosącego tarczę antyterrorysty atakujący stracili osłonę, co kosztowało życie jednego z nich, zaś dwaj kolejni zostali ranieni, zanim kule dosięgły napastnika.

Mimo tragicznych skutków interwencji policyjni eksperci twierdzą, że w taktyce działań dwóch interweniujących drużyn AT w Wiszni Małej nie było błędów. Wszyscy działali zgodnie z procedurami i dysponowali odpowiednim sprzętem - od osłony tarczą balistyczną, kamizelkami kuloodpornymi i kevlarowymi hełmami po broń automatyczną.

Rannego policjanta czeka operacja. "Daty nie potrafimy podać, (...) kwestia ocenienia ryzyka"

W strzelaninie zginął 41-letni antyterrorysta, trzech innych policjantów zostało rannych.

Zastrzelony został bandyta.

Jak poinformowali dzisiaj lekarze, jeden z postrzelonych w akcji policjantów przejdzie w najbliższym czasie operację neurochirurgiczną.

To będzie zaopatrzenie złamanej kości oraz uszkodzonego nerwu, bo mamy również dodatkowe powikłanie neurologiczne. W tej chwili pacjent będzie do tej operacji szykowany, dokładnej daty nie potrafimy podać. Musimy rozważyć szereg czynników, jest to rana postrzałowa, więc jest to kwestia ocenienia ryzyka - podkreślił doktor Jerzy Gosk z Kliniki Chirurgii Urazowej i Chirurgii Ręki Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Drugi z rannych policjantów jest pod opieką lekarzy w Poznaniu, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Trzeci jest już w domu.

Zatrzymano dwie osoby

W związku z wydarzeniami w podwrocławskiej Wiszni Małej policja zatrzymała na razie dwie osoby.

41-letni Jacek S., który czekał na wspólnika w zaparkowanym w pobliżu bankomatu samochodzie, usłyszał zarzut włamania do bankomatu i usiłowania kradzieży kilkudziesięciu tysięcy złotych. Przyznał się do zarzucanych mu czynów, choć podkreślał, że "skłoniła go (do tego) trudna sytuacja materialna".

Drugi z zatrzymanych to mieszkaniec Legionowa. Policja informuje, że nie zatrzymano go na miejscu zdarzenia. Jest wciąż przesłuchiwany.

 

(az, e)