Protestujące w Dąbrowie Górniczej salowe zostały odcięte od reszty urzędu miejskiego. Od blisko dwóch tygodni kobiety okupują tam jedną z sal. Z bliskimi mogą się kontaktować jedynie telefonicznie. Zdesperowane salowe planują zaostrzenie strajku.

Z salowymi można porozmawiać stojąc przed zamkniętymi drzwiami urzędu i krzycząc do kobiet znajdujących się kilka pięter wyżej. Wszystkie chore jesteśmy. Nie wolno schodzić na dół. Jak zejdziemy, to już nie wejdziemy. Nikt nie chce nas słuchać. Wszyscy są bezradni - usłyszał od nich reporter RMF FM.

W środku jest 12 salowych. Protestu przerywać nie zamierzają. Chcą gwarancji zatrudnienia na czas nieokreślony w firmie, która sprząta miejski szpital. Ta gwarancja pracy na nieokreślony czas to jedyne, co nam jeszcze zostało - mówią kobiety i zapowiadają, że jutro zaostrzą protest.