Punkt sprzedaży dopalaczy zlikwidowany przez policję w Tarnowskich Górach na Śląsku. Specyfiki sprzedawano w salonie gier. Sprawa wyszła na jaw po tym, jak dopalaczami zatruł się młody mężczyzna.

20-latek trafił do szpitala, ale powiedział policji o swoim znajomym, który dał mu dopalacze. Ten z kolei wskazał miejsce, w którym je kupił. Był to salon gier w centrum miasta, tyle że... żadnych automatów do gry tam nie było. W salonie, w niewielkim okienku, można było za to zamówić "amulety" i "talizmany" - takie przynajmniej nazwy widniały na szczelnie zamkniętych opakowaniach.

Kobieta, którą policjanci zastali w salonie, miała jeszcze kilka podobnych opakowań. Po przesłuchaniu została zwolniona, ale grożą jej zarzuty narażenia innych na niebezpieczeństwo oraz handlu zakazanymi środkami.

Specjaliści analizują teraz skład zarekwirowanych dopalaczy, a policja sprawdza, kto, od jak dawna i w jakiej ilości dostarczał dopalacze do rzekomego salonu gier.


Marcin Buczek

(edbie)