Tak brzmi fragment uzasadnienia wyroku wydanego przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Były zomowiec, Ireneusz K., został skazany na osiem lat więzienia, przy czym na mocy amnestii karę skrócono o połowę. Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca K. zapowiedział apelację.

Śmierć Grzegorza Przemyka - przez lata ikony opozycji – była zawsze łączona z aparatem peerelowskiej władzy. Sąd nie znalazł jednak potwierdzenia, że oskarżony Ireneusz K. świadomie działał, by represjonować rodzinę Przemyków za ich poglądy polityczne czy działalność.

Sędzia Monika Niezabitowska-Nowakowska twierdzi, że nie to było przyczyną zatrzymania Przemyka: Swoim wesołym, nieco sztubackim zachowaniem Grzegorz Przemyk ściągnął na siebie uwagę patrolu ZOMO. Oskarżony, jako jego niemal równolatek pochodzący z małej miejscowość na ścianie wschodniej, nie miał żadnego rozeznania, kim był pokrzywdzony oraz jego matka.

Ojciec Przemyka jest umiarkowanie zadowolony w wyroku. Po rozprawie cieszył się jednak, że coś się ruszyło w sprawie jego syna, choć nie do końca: To jest miecz. A ręka gdzie? Ja już nie dożyję, ale może następne pokolenia się tym zajmą. K. nie było na sali. Jego obrońca zapowiedział apelację, bo jak twierdzi wiele razy jego klient był uniewinniany. Od tamtego czasu nie pojawiły się nowe dowody przeciw niemu.

Sędzia: To była trudna sprawa

Skazany dzisiaj były milicjant był jednym z trzech, którzy bili Grzegorza Przemyka w komisariacie MO - uznał bez wątpliwości warszawski sąd. Według sędziów, Przemyk został wręcz skatowany na komisariacie. Uzasadniając nieprawomocny wyrok SO sędzia Monika Niezabitowska-Nowakowska mówiła, że sprawa była niezwykle trudna.

Wydanie pierwszego skazującego wyroku wobec K. sąd uzasadniał ujawnieniem nowych materiałów sprawy, nieznanych dotąd sądom, które uniewinniały wcześniej Ireneusza K. od zarzutu śmiertelnego pobicia Przemyka: Z taką sytuacją, kiedy po upływie ćwierć wieku od śmierci Grzegorza Przemyka, pojawiły się nowe materiały, wcześniej nieznane poprzednim składom orzekającym, mamy do czynienia w niniejszej sprawie - wyjaśniała sędzia Monika Niezabitowska – Nowakowska.

Skazując Ireneusza K., sąd oparł się głównie na zeznaniach Cezarego F., kolegi Grzegorza Przemyka, który był razem z nim w staromiejskim komisariacie MO w Warszawie w 1983 r. Zeznania milicjantów, że Przemyka nie bito na komisariacie, sąd uznał za niezasługujące na wiarę.

Prokurator żądał dla mężczyzny kary 10 lat więzienia, pomniejszonej o połowę z powodu amnestii. Ojciec Grzegorza Leopold prosił o "surowy i sprawiedliwy wyrok". Obrona chciała uznania sprawy za przedawnioną lub uniewinnienia podsądnego.

Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej został zatrzymany i pobity w 1983 roku. Zaraz po maturze. Chodził do Liceum Ogólnokształcącego przy placu Bankowym - wtedy placu Dzierżyńskiego. Dziś szkołę średnią im. Frycza-Modrzewskiego odwiedził reporter RMF FM Krzysztof Zasada: