Nie będzie postępowania dyscyplinarnego w stosunku do sędzi, która zezwoliła na wyjście z aresztu za kaucją byłego już marszałka Podkarpacia Mirosława Karapyty. Domagał się tego szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zdaniem CBA sędzia wyraźnie sprzyjała podejrzanemu, a po wydaniu postanowienia miała oświadczyć: "Powinien być pan zadowolony".

Według CBA sędzia miała jeszcze przed rozprawą zamienić kilka zdań z podejrzanym. Wykluczył to jednak zapis z monitoringu. Z kolei zarzut o wypowiedzeniu słów "podejrzany powinien być zadowolony" wykluczają zeznania świadków.

Skoro prokurator, sędzia, obrońca i protokolant twierdzą, że sędzia nic takiego nie powiedziała do podejrzanego, a jeden z funkcjonariuszy CBA twierdzi, że to podejrzany wypowiedział słowa "jestem zadowolony", logiczny wniosek może być niestety tylko taki - tłumaczył sędzia Piotr Morelowski, rzecznik dyscyplinarny przy lubelskim sądzie. Nie znalazłem żadnych podstaw do podzielenia zarzutów zawartych w piśmie szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego skierowanym do ministra sprawiedliwości, tym samym nie znalazłem też podstaw do podjęcia czynności dyscyplinarnych wobec sędzi - dodał.

Sędzia przesłuchał w tej sprawie 10 osób, w tym m.in. funkcjonariuszy CBA, prokuratora, obrońcę i protokolanta. Analizował też m.in. notatki służbowe funkcjonariuszy CBA, na podstawie których sformułowano zarzuty wobec sędzi. Jak dodał Morelowski, w notatkach tych są m.in. opisane zdarzenia, które nie miały miejsca.

Wpłacił 60 tys. złotych i wyszedł z aresztu

Karapyta został zatrzymany przez CBA 22 kwietnia. Prokuratura Apelacyjna w Lublinie postawiła mu siedem zarzutów i wnioskowała o zastosowanie wobec niego bezwzględnego trzymiesięcznego aresztu. Lubelski sąd aresztował go na trzy miesiące. Ustalił jednak kaucję w wysokości 60 tys. zł. Karapyta wpłacił poręczenie majątkowe i wyszedł na wolność. Przed sądem nie przyznał się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu czynów.

(MRod)