Totalizator Sportowy gromadzi pieniądze na pomoc dla nałogowych graczy. Ale nie ma komu ich przekazać - dowiedziała się "Rzeczpospolita".

Pieniądze na pomoc dla takich ludzi miał gromadzić Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych. Został powołany dzięki uchwalonej w listopadzie ubiegłego roku, w ekspresowym tempie trzech dni, ustawie hazardowej. Problem w tym, że do dziś nie powstał. Miało go utworzyć Ministerstwo Zdrowia. Rzecznik resortu Piotr Olechno nie odpowiedział na pytanie "Rzeczpospolitej", kto jest odpowiedzialny za jego działanie. Ale zapewnił, że w ministerstwie trwają "zaawansowane prace nad rozporządzeniem" określającym zasady wydawania pieniędzy z funduszu.

W Departamencie Zdrowia Publicznego dziennikarze gazety usłyszała, że na razie nie ma w tej sprawie żadnych decyzji. A chodzi o miliony złotych, jakie ma gromadzić fundusz. Resort zdrowia ocenia, że w tym roku będzie to ok. 22 mln zł. Skąd te pieniądze? Ustawa hazardowa określiła, że do funduszu ma trafiać 3 proc. dopłat, jakimi objęte są gry i losy oferowane przez Totalizator Sportowy.

Firma jest gotowa przekazać pieniądze, ale nie wie komu i na jakie konto. Teoretycznie po pierwszym kwartale już powinniśmy wysłać część kwoty. Ale gdzie trafią te pieniądze, skoro funduszu nie ma, i nie ma wydzielonego na to konta? - mówi gazecie przedstawiciel Totalizatora Sportowego.