Siły porządkowe w Rzymie zostały postawione w stan gotowości w obawie przed nowymi aktami przemocy ze strony stadionowych bandytów. Bilans wczorajszej bitwy z pseudokibicami jest zatrważający: ranni policjanci i kibice, wielu aresztowanych, zdemolowane ulice miast, poturbowane ekipy telewizyjne i fotoreporterzy.

Zamieszki wybuchły niedzielę w niemal całych Włoszech po śmierci młodego kibica rzymskiego klubu piłkarskiego Lazio. 26-letni mężczyzna został zastrzelony przez policjanta przed punktem restauracyjnym przy autostradzie, gdzie doszło do przepychanek kibiców Lazio i Juventusu.

Prawdziwa bitwa uliczna trwała przez kilka godzin wieczorem w Rzymie. Siły porządkowe z trudem stłumiły starcia. Grupa dwustu tak zwanych ultras, czyli stadionowych chuliganów, otoczyła koszary policji i podpaliła policyjny autobus. Aby odeprzeć natarcie, funkcjonariusze odpowiedzieli gazem łzawiącym.

Setki rozwścieczonych kibiców i chuliganów w kominiarkach, uzbrojonych w kamienie, kije i inne niebezpieczne narzędzia, zaatakowały patrole policyjne przy Stadionie Olimpijskim, siedzibę włoskiego Komitetu Olimpijskiego oraz koszary policji i karabinierów.

Pod adresem funkcjonariuszy wznoszono okrzyki "zabójcy". W innym miejscu chuligani opanowali autobus komunikacji miejskiej i usiłowali go przewrócić. Koło Monte Milvio obiektem ataku był posterunek policji. Tam również doszło do poważnych zamieszek.