Nowe, mniejsze kolegium i słabszy prezes – dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki poznał gotowe już zapisy nowej ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Jej przygotowanie zapowiedział premier po awanturze na temat najnowszej książki dotyczącej Lecha Wałęsy. Wieczorem Donald Tusk i politycy koalicji rządzącej zdecydują, czy ustawa zmieniająca skład kolegium IPN i ograniczająca władzę prezesa trafi do Sejmu.

Zobacz również:

Jeżeli nowe przepisy wejdą w życie, zmiany w Instytucie Pamięci Narodowej będą ogromne, być może nawet rewolucyjne. Wszystko zależy od decyzji personalnych. Można bowiem sobie wyobrazić, że nowe kolegium IPN, pozbawione już takich postaci jak Andrzej Gwiazda, ma nie tylko radykalnie inny od dotychczasowego profil ideowy, ale że dochodzi również do wniosku, iż należy zmienić prezesa i czym prędzej składa odpowiedni wniosek Sejmowi. Jeżeli Janusz Kurtyka odejdzie, a na jego miejsce przyjdzie ktoś, kto ma zupełnie inny pomysł na działalność IPN, będziemy świadkami zwrotu o 180 stopni.

Jeśli jednak wydarzenia nie potoczą się aż tak wartko, to zmiana kolegium oznaczać będzie ograniczenie władzy prezesa i większą nad nim kontrolę. Nowe kolegium IPN – jak zapisano w projekcie – ma bowiem składać się z dziewięciu, a nie jak dotąd jedenastu osób, z których wszystkie muszą posiadać tytuł co najmniej doktora habilitowanego i być rekomendowane przez senaty dwóch państwowych szkół wyższych. Ich uprawnienia mają być szersze niż dotąd – mają tworzyć oni ciało nie tylko kontrolujące, ale i współdecydujące o kluczowych dla Instytutu Pamięci Narodowej sprawach.

Widząc sejmową większość, która wybierze nowe kolegium IPN i znając jej pogląd na dotychczasową działalność IPN, łatwo przewidzieć, że po zmianach jego polityka lustracyjna i wydawnicza stanie się zdecydowanie bardziej ostrożna i nastawiona raczej na budowanie niż obalanie pomników i narodowych mitów.