2 mln złotych przeznaczy rząd na dofinansowanie Instytutu Pamięci Narodowej. To wynik ubiegłotygodniowych rozmów prezesa instytutu Leona Kieresa z premierem Markiem Belką.

2 mln złotych to mniej więcej 1/50 rocznego budżetu Instytutu Pamięci Narodowej. Suma więc nie jest duża, ale dzięki niej uda się zatrudnić więcej archiwistów. O około 40 osób. Tyle osób to jest niezbędne minimum i na niezbędne wyposażenie dla tych osób - usłyszeliśmy w IPN.

Potrzeby Instytutu są jednak o wiele większe i na razie nie będzie rewolucji w dostępie do teczek. By ten stał się rzeczywiście szybki, to zdaniem władz IPN potrzeba by było cztery razy więcej osób. To z kolei wymagałoby znalezienia pieniędzy na ich zatrudnienie i na zapewnienie im miejsca do pracy, czyli nowej siedziby IPN.

Prof. Leon Kieres zwrócił się do rządu o pomoc finansową dla Instytutu, by nie doszło do paraliżu pracy IPN po upublicznieniu tzw. listy Wildsteina. Wiele osób, których nazwiska znalazły się w tym spisie składa wnioski o dostęp do akt Instytutu. W jednym tylko dniu - w ubiegły piątek - w Warszawie wpłynęło ich 351, a w terenowych oddziałach IPN - ponad 500.

Postanowiliśmy sprawdzić, jakie potrzeby mają terenowe oddziały Instytutu. Na przykład w Bydgoszczy liczą na dziesięć dodatkowych etatów archiwistów. Zainteresowanie teczkami jest tak duże, że pracownicy Instytutu dziś i za tydzień będą pracować do godz. 18, by przyjąć wnioski od wszystkich chętnych. Potrzeby są przeogromne. Z szefową bydgoskiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej Krystyną Trepczyńską rozmawiał reporter RMF Marcin Friedrich: