Rząd nie ma pieniędzy i chce opóźnić budowę części planowanych dróg. Dowiadujemy się o tym dopiero pod koniec roku, mimo że minister infrastruktury Cezary Grabarczyk od dawna zdawał sobie sprawę, że jego drogowe plany są nierealne. Nie ujawniano tego, bo to był rok wyborczy i nie najlepiej wyglądałoby zaprezentowanie planu cięć inwestycji przed wyborami samorządowymi.

Dlatego projekt zmian zamieszczono na stronie internetowej resortu dopiero w poniedziałek, po wyborach. Tymczasem o tym, że może brakować pieniędzy, wiadomo było od dawna - mówi Marcin Mochocki z Ernst & Young.

Na pewno to, co może być zarzutem dla rządzących w tym momencie, to, że nie reagowali na bieżąco na zmiany sytuacji finansowej państwa. To, co dzieje się teraz, to tak naprawdę ucinanie przetargów, które są gotowe do realizacji - podkreśla Mochocki. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozstrzygała bowiem przetargi, bo ministerstwo nie informowało jej o kłopotach z finansowaniem.

Warto przy okazji przypomnieć inną drogową obietnicę z wyborczego roku. Tuż przed wyborami prezydenckimi minister Grabarczyk zapowiedział bezpłatne obwodnice autostradowe. Nadal nie doczekaliśmy się tego projektu.