Rząd ma pieniądze na zakup samolotów dla VIP-ów z wolnej ręki – twierdzi minister obrony Bogdan Klich. Chodzi o wymianę coraz bardziej awaryjnych Tupolewów na nowsze maszyny. We wtorek w Mongolii popsuł się Tu-154, który miał przewieźć prezydenta do Japonii. Lech Kaczyński musiał skorzystać z wyczarterowanego samolotu.

Władze mogłyby rozpocząć używanie nowych maszyn w ciągu kilkunastu tygodni od podjęcia decyzji. Tej jednak wciąż nie ma. Rząd musi w tej sprawie przyjąć specjalną uchwałę.

Premierowi bardzo dopinguje szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki: Z tym większym uznaniem trzeba będzie mówić o panu premierze Tusku i o jego rządzie, jeżeli rzeczywiście – w odróżnieniu od wszystkich poprzednich – potrafi zdobyć się na odwagę, na męską decyzję i po prostu to zrealizować. Samolotów dla najważniejszych osób w państwie od początku lat 90. ubiegłego wieku nie kupił żaden rząd mimo wielu deklaracji.

Dwa Tupolewy 154 i cztery Jaki 40 – tak wygląda dziś polska rządowa flota powietrzna. W ubiegłym roku odwołany został przetarg na maszyny, które miałyby zastąpić obecnie wykorzystywane samoloty dla VIP-ów. Gdyby ściśle egzekwować przepisy, Jaki od trzech lat nie byłyby wpuszczane na obce lotniska. Z kolei Tupolewy wożą ze sobą nawet tonę części zamiennych, bo poza Wschodem trudno liczyć na ich serwis.