Trzy miliardy złotych na pomoc w spłacaniu długów - to rządowa zachęta dla publicznych szpitali, które przekształcą się w spółki prawa handlowego. Rządowy projekt prywatyzowania szpitali, który przyjął gabinet Donalda Tuska, to tzw. plan B, przygotowany przez resort zdrowia po zawetowaniu przez prezydenta trzech ustaw zdrowotnych.

Program przekształcania placówek ruszy za 60 dni. Tyle potrwa proces konsultacji z samorządami. W przeciwieństwie do ustawy, którą zawetował prezydent, teraz rząd nie chce przekształcać obowiązkowo wszystkich szpitali na siłę. Decyzje mają podejmować same samorządy.

Minister Ewa Kopacz pokazała pierwszych 57 wniosków. Razem z premierem Tuskiem zapewniała też, że nie ma groźby dzikiej prywatyzacji i zamykania szpitali: Ani jeden z tych szpitali nie przekształcił się ani w warzywniak, ani w pływalnię, ani w lodowisko. Tam jest nadal szpital i to lepszy niż przed przekształceniem - mówi minister Kopacz. A premier dodaje: Sprawdźcie przypadek po przypadku, czy tam jest dzisiaj dobrze funkcjonujący szpital, czy hotel.

Za namową premiera, reporter RMF FM Mariusz Piekarski zapytał więc starostę Żnina, który sam nie czekając na rząd, przekształcił szpital cztery lata temu: W szpitalu, który funkcjonuje czwarty rok, jest wypracowany zysk, bez żadnego uszczerbku na świadczonych usługach - mówi Zbigniew Jaszczuk. Starosta żali się tylko, że teraz szpitale mogą liczyć na rządowe oddłużenie. On musiał liczyć tylko na siebie.