Janusz Piechociński - nowy lider Polskiego Stronnictwa Ludowego - powinien powinien wejść do rządu - uważa lider SLD Leszek Miller. Według niego, "rząd bez szefa partii koalicyjnej to jak małżeństwo bez nocy poślubnej". Piechociński na sobotnim kongresie partii niespodziewanie pokonał Pawlaka siedemnastoma głosami.

Lider Sojuszu przekonywał na konferencji prasowej, że warto trzymać się "jasnych reguł, które stanowią, że szef zwycięskiej partii politycznej otrzymuje misję tworzenia rządu, a jeśli to jest rząd koalicyjny, to szef partii koalicyjnej wchodzi do rządu i otrzymuje tekę wicepremiera". Rząd bez szefa partii koalicyjnej to jak małżeństwo bez konsumpcji, jak małżeństwo bez nocy poślubnej - ocenił Miller. Zatem - jak mówił - jest "naturalną oczywistością, że nowy szef PSL powinien wejść do rządu i ponosić odpowiedzialność za resort, który zostanie mu przez premiera zaproponowany".

Miller jest zdania, że nowemu prezesowi PSL trzeba dać trochę czasu. Myślę, że wszyscy są zaskoczeni tym, co się stało na kongresie, zarówno Waldemar Pawlak, jak i Janusz Piechociński. Nowy szef PSL musi przemyśleć nową sytuację i podejmie stosowne decyzje. To nie są przecież sprawy łatwe, które trzeba rozstrzygnąć w ciągu jednej sekundy - podkreślił.

Powiedział również, że jest pełen szacunku dla Pawlaka. Jestem pełen szacunku dla tego polskiego polityka, który zapisał piękną kartę w naszej historii i na pewno dalej - uczestnicząc w polityce - będzie ją zapisywał - zaznaczył Miller.

Lider SLD po raz kolejny zapewnił, że nie prowadzi "żadnych rozmów natury koalicyjnej, albowiem taka sytuacja nie istnieje". Nic się z punktu widzenia układu koalicyjnego wielkiego nie stało - koalicja trwa, natomiast zmienił się szef partii koalicyjnej, ale to nie jest problem, ani dla PSL, ani do PO - ocenił.

Pawlak przegrał z Piechocińskim


Janusz Piechociński pokonał na sobotnim kongresie Stronnictwa dotychczasowego prezesa, wicepremiera Waldemara Pawlaka. Pawlak poinformował dziś, że złożył na ręce premiera Donalda Tuska rezygnację z funkcji jego zastępcy oraz ministra gospodarki. Piechociński z kolei zapowiedział, że będzie namawiał premiera Donalda Tuska, by nie przyjmował dymisji Pawlaka.