Niejasne wytyczne dla bukmacherów pozwoliły mężowi kasjerki z CBA miesiącami obstawiać zakłady sportowe kradzionymi pieniędzmi - informuje "Rzeczpospolita". Pracownica Centralnego Biura Antykorupcyjnego miała wyprowadzać z kasy biura blisko pięć mln złotych – o swoich ustaleniach w połowie stycznia pisał Onet.

Katarzyna G., cywilna pracownica wydziału finansów w CBA, i jej mąż Dariusz G. zostali aresztowani 31 stycznia 2019 roku pod zarzutem przywłaszczenia znacznych środków. Śledztwo objęte jest całkowitą tajemnicą, a prowadząca je Prokuratura Regionalna w Warszawie nie chce ujawnić nawet, o jaką sumę chodzi i w jakim okresie kasjerka miała okradać CBA.

"Kasjerka wpadła, bo jak donosił "Puls Biznesu", pod koniec roku delegatury rozliczają fundusze operacyjne. Wtedy okazało się, że w kasie jest pusto. Dziś trwa intensywne śledztwo, mające wykazać nie tylko, ile pieniędzy zginęło, ale i jak to było możliwe, że Dariusz G. bez wiedzy służb finansowych miesiącami bezkarnie grał kradzionymi pieniędzmi, obstawiając zakłady sportowe. Przychodził regularnie i obstawiał kwoty sięgające od kilkunastu do 20 tys. zł" - twierdzą źródła "Rzeczpospolitej".

CBA zabezpieczyło pieniądze na koncie Dariusza G. w firmie bukmacherskiej. Teraz śledczy muszą wykazać, że te pieniądze pochodzą z przestępstwa i że jest to gotówka wyniesiona właśnie przez kasjerkę CBA. "Rzeczpospolita" pisała wcześniej, że kobieta miała wynosić pieniądze w reklamówkach. 

Wojtunik dla Onetu: Nie pamiętam takiego skandalu w polskich służbach

Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik, pytany o sprawę wyniesienia z instytucji kilku mln zł przez pracownicę działu finansowego stwierdził, że takie skandalu w polskich służbach nie pamięta. Gdyby taka sytuacja miała miejsce w jednostce policji, zostałaby ona natychmiast rozwiązana - mówił w rozmowie z Onetem.

Ta afera świadczy przede wszystkim o niskim poziomie kadry kierowniczej, braku profesjonalizmu oraz o skorumpowaniu mechanizmów kontrolnych. Mam wrażenie, że chyba wszyscy fachowcy już zostali wyrzuceni albo sami odeszli, a nastały czasy partyjnego kolesiostwa i promowania miernot - oceniał Paweł Wojtunik w portalu.