ABW musiała dogłębnie sprawdzać życie Mariana Banasia już pod koniec 2015 roku. Czy miała wątpliwości co do relacji biznesowych z osobami z półświatka? Pyta retorycznie dzisiejsza "Rzeczpospolita".

Nowy szef NIK z racji piastowanych funkcji w państwie od blisko czterech lat posiada dostęp do tajemnic najwyższej kategorii - tajne i ściśle tajne. Aby otrzymać certyfikat poświadczenia bezpieczeństwa, osoba taka przechodzi przez sito służb. Kandydat musi wypełnić szczegółową, liczącą kilkadziesiąt stron ankietę - czytamy w dzienniku. Później ABW to wszystko sprawdza, także poprzez wywiad środowiskowy i badanie relacji rodzinnych i przyjacielskich.

Nie ma możliwości, żeby Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, rzetelnie sprawdzając Banasia, nie natrafiła na jego znajomość z człowiekiem ze środowiska przestępczego - mówi "Rzeczpospolitej" oficer służb.

Tłumaczenia Mariana Banasia w TVP Info nie są przekonujące - zauważa gazeta. Szef NIK  twierdził, że kamienicę przy ul. Krasickiego w Krakowie-Podgórzu otrzymał na własność od samotnego byłego oficera AK, którego poznał 30 lat temu. "W 2007 roku przekazał mi kamienicę" - mówił Banaś, choć zdaniem Onetu, który posiada dokumenty w tej sprawie, "Marian Banaś postanowieniem Sądu Rejonowego dla Krakowa-Podgórza z 29 maja 2000 r. został jedynym właścicielem nieruchomości i do tej pory widnieje w księdze wieczystej jako jej właściciel".

Szef NIK twierdził w telewizyjnym wywiadzie, że po latach postanowił ją sprzedać. "Podpisałem umowę wynajmu młodemu człowiekowi (Dawidowi O. - red.), który chciał prowadzić działalność hotelarską. Niestety, nie dostał kredytu i nie kupił ode mnie budynku". Tyle że Dawid O. to pasierb Janusza K., znanego w Krakowie "człowieka z półświatka", który prowadził działalność sutenerską - wyjaśnia "Rzeczpospolita". Janusz K. ma drugą kamienicę, oddaloną o 150 m od kamienicy Banasia, z tymi samymi usługami hotelowymi, w tym wynajmem na godziny.

Cały artykuł na ten temat przeczytacie w <<< Rzeczpospolitej >>>