Zapotrzebowanie na korepetycje z matematyki, historii czy języka obcego jest tak duże, że zaczęły ich udzielać szkoły językowe i wyspecjalizowane sieci franczyzowe. Wartość rynku - jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna" - szacuje się na kilka miliardów złotych.

Prawie połowa rodziców - jak się okazuje - wysyła dzieci na dodatkowe zajęcia. I to nie tylko na języki obce. Według tegorocznego raportu Komisji Europejskiej 50,7 proc. z grupy 12-latków pobierających korepetycje dokształca się z języka obcego, 50 proc. z historii, 17,7 proc. z języka polskiego, 15 proc., z matematyki, czyli z czterech głównych przedmiotów na tym etapie edukacji.

Dlatego jak grzyby po deszczu powstają firmy udzielające korepetycji. W rynek włączają się także szkoły językowe. Dla przykładu tylko we Wrocławiu funkcjonuje już 14 stacjonarnych placówek, w których można pobrać korepetycje.

Dlaczego polska szkoła tak słabo uczy? Od lat wymieniane są te same argumenty. Zły system kształcenia i doskonalenia nauczycieli, biurokracja oraz Karta nauczyciela, która wypacza system motywacji pedagogów.

Nauczyciele narzekają z kolei na biurokrację. Ale mimo tego połowa kadry pracująca dla firm korepetytorskich to nauczyciele. Uczniowie, którzy znaleźli się w raporcie KE, wskazują, że korepetycje pobierają właśnie od nich. W 10 proc. jest to nauczyciel z klasy, w 8 proc. z tej samej szkoły, w 31 proc. z innej szkoły.