Rozkręcona instalacja gazowa w jednym z mieszkań to prawdopodobna przyczyna wybuchu w bloku Bytomiu. Takie są ustalenia biegłego sądowego, który pracował na miejscu wypadku.

Lokator mieszkania, w którym wybuchł gaz to samotny mężczyzna. Sąsiedzi niewiele od nim wiedzą, bo wprowadził się dopiero niedawno. Biegły nie ma wątpliwości, że to właśnie w jego mieszkaniu doszło do eksplozji. Gaz się ulatniał z instalacji gazowej wewnętrznej. Instalacja była rozkręcona - tłumaczył w rozmowie z naszym dziennikarzem.

Mężczyzna z mieszkania, w którym był wybuch, jest najciężej ranną osobą po wybuchu. Dlatego nie można go przesłuchać i ustalić, dlaczego majstrował przy instalacji. 

Gaz wybuchł we wtorek przed godz. 22 w mieszkaniu na parterze. Po wybuchu ewakuowano lokatorów dwóch klatek bloku, łącznie 46 osób. Część z nich zostało przewiezionych miejskim transportem do hostelu przy ul. Strzelców Bytomskich, pozostali lokatorzy trafili do rodzin. Gmina zapewniła wszystkim ciepły posiłek.

Na miejscu eksplozji pracowało 54 strażaków z Bytomia, Katowic, Zabrza, Chorzowa, specjalna grupa poszukiwawcza z psami z Jastrzębia Zdroju, a także policja, pogotowie ratunkowe, straż miejska, pogotowie gazowe i pogotowie energetyczne.

(MN)