Dostawy gazu do Gruzji zostaną zmniejszone o niemal połowę, do 200 tys. m3 dziennie. A jeszcze w zeszłym roku Rosjanie pompowali tam 900 tys. m3 dziennie. W ten „subtelny” sposób Moskwa chce wpłynąć na gruzińską politykę.

Rosja zmniejsza dostawy gazu do Gruzji już od pół roku, gdy wybory wygrał tam prozachodni Michaił Saakaszwili. Biedna Gruzja od dawna nie może uregulować długu za dostarczony gaz, ale wcześniej Moskwa patrzyła na to przez palce.

Wszystko zmieniło się, gdy Saakaszwili zaczął umacniać swoją władzę i jednoczyć kraj. Najpierw usunął przywódcę separatystycznej Adżarii, teraz próbuje przyłączyć zbuntowaną Południową Osetię, także wspieraną przez Rosję.

Moskwa przykręca kurek, mając nadzieję, że popularność gruzińskiego prezydenta zacznie spadać. Ale Gruzini obywają się bez prądu i gazu już prawie 15 lat - bogatsi mają dieslowskie generatory, biedniejsi żelazne piecyki z wystającą za okno rurą. Presja Moskwy może więc przynieść odwrotny efekt.