Pewien rolnik z okolic Łodzi miał wyjątkowo udane "żniwa". Mężczyzna w ciągu roku napadł na 17 banków, a jego łupem padło aż 170 tys. złotych. Chciał "zakosić" więcej. Miał jednak pecha. Kiedy przygotowywał się do kolejnego skoku, wpadł w ręce policji. Teraz stanie przed sądem.

Mężczyzna zebrał tak obfity plon w ciągu kilkunastu miesięcy. Na banki napadał od maja 2010 do lipca ubiegłego roku. W tym czasie obrabował 17 banków i zgarnął niemal 170 tys. złotych. Najpierw napadał tylko w Łodzi, potem jednak pozwolił sobie na więcej. Złożył więc "gospodarską" wizytę w Pabianicach, Częstochowie, Katowicach, Sosnowcu, Sieradzu, Włocławku i Końskich.

38-latek niemal zawsze dokonywał napadów w tym samym stroju. Zazwyczaj nosił ciemną kurtkę, na głowie czapkę z daszkiem i masywne okulary. Przed każdym napadem długo obserwował wybraną placówkę. Wybierał niewielkie oddziały, z których łatwo było uciec. I kierując się iście rolniczym rozsądkiem, unikał pełnego słońca. Na banki napadł zazwyczaj tuż przed ich zamknięciem.

Rolnik najpierw udawał, że ma w banku coś do załatwienia, a gdy już udało mu się wciągnąć pracowników w rozmowę, wyciągał broń i żądał pieniędzy. Jedynie w dwóch przypadkach wrócił do domu z niczym. Raz w placówce nie było kasy, innym razem pracownik włączył alarm i spłoszył napastnika.

Przyłapany na gorącym uczynku

Mężczyznę zatrzymano, gdy przygotowywał się do napadu w Ostrowie Wielkopolskim. Okazało się, że wrócił wówczas z wczasów w Egipcie, na które wyjechał tuż po udanych "zbiorach" na Śląsku. W jego samochodzie oraz w miejscu zamieszkania policja znalazła m.in. pistolet typu Walther, magazynek z 6 sztukami ostrej amunicji, różne kurtki, czapki i okulary, które zakładał przed napadami. Była tam także kartka z adresami banków w Ostrowie Wlkp. i charakterystyczne pudełko po butach - takie samo, jakie napastnik miał ze sobą dokonując napadu w Pabianicach.

W śledztwie oskarżony przyznał się do winy. Wyjaśnił, że broń kupił w 2010 roku, a do napadów zmusiła go pogarszająca się sytuacja finansowa. Mężczyzna był zadłużony i postanowił zdobyć pieniądze, napadając na placówki bankowe. Wcześniej nie był karany. Ma wykształcenie wyższe, a do czasu aresztowania prowadził własne gospodarstwo rolne. Teraz grozi mu nawet 15 lat więzienia. Akt oskarżenia trafił już do sądu.